Zastanawialiście się ile
kłamstw i mitów krąży wśród nas na temat małżeństwa i rodzicielstwa? Ile
razy to, co słyszeliście na ten temat okazało się zwykłą blagą,
albo przynajmniej diametralnie odbiegało od rzeczywistości? Ilu z nas
słyszało już po fakcie "trzeba było myśleć, co robisz, nie wiedziałeś, że to tak jest?" Postaram się w tym tekście odkryć i ujawnić ku przestrodze
pewne sprawy, aby uchronić młodych adeptów transportu przed
przykrymi konsekwencjami, a przynajmniej odrobinę je opóźnić
i osłabić impet rozczarowań.
1) Małżeństwo.
Jeśli myślicie,
że małżeństwo jest dobrym pomysłem, to porównajcie je ze skokiem
na bungee. Na początku do obu tych projektów podchodzisz z pełnym
entuzjazmem, potem, hmm... no cóż...
2) Twoja Żona.
Jeśli
uważacie, że przymiotnik "Twoja" jest właściwy, to
natychmiast zrewidujcie swoje pogląd w tym zakresie. Żona jest
przede wszystkim:
- córką s w o j e j mamy
- naczelnym
księgowym Waszego stadła
- matką Waszych dzieci.
Wy
jesteście na końcu. Jak bardzo szary to koniec chyba mówić nie
muszę.
3)Teściowa.
Nadal macie nadzieję, że jeśli
mówicie do tej pani per "mamo" to ona będzie dla Was
miła? Nawet pies sąsiada, który dwa razy pogonił ją, gdy
jechała na rowerze z siatami pełnymi zakupów w upalny dzień
wzbudza w niej więcej sympatii. Pamiętajcie zatem, że w oczach
teściowej kierowca jest:
- szoferakiem, który zawrócił
jej córeczce w głowie, a miała przed sobą tak wspaniałą
przyszłość...
- łobuzem, który znika w kabinie i zmyka w
trasę, gdy tylko nadciągają kłopoty domowe
- frajerem, którego
można bezkarnie obgadywać, bo i tak nie ma go w domu
Z kolei
jeśli nie domyślacie się skąd biorą domowe zadymy, gdy już w
końcu wrócicie z trasy, to podpowiadam, że są trzy główne
przyczyny:
- mama Twojej małżonki i jej bezustanne biadolenie
-
żona Twojego Teścia, która wtrąca się we wszystko
- babcia
Twoich dzieci ze strony matki, bezustannie podrywająca Twój autorytet
jako kierowcy i męża
Ktoś kiedyś powiedział, że do wojny
potrzeba trzech rzeczy: pieniędzy, pieniędzy i pieniędzy. Do
dobrej domowej awantury wystarczą trzy słowa jednej teściowej. Analogia nasuwa
się sama.
4) Teść.
W moim ubogim słowniku brak jest
określeń, którymi mógłbym należycie oddać wszystkie cnoty i
zalety tego pana. Gdyby nie przyjęte formy towarzyskie mówiłoby
się mu na Ty, i byłby on prawdopodobnie najlepszym kumplem. Wszyscy
wiedzą, że:
- wódka najlepiej smakuje wypita po kryjomu z
teściem w stodole.
- teść zawsze chęć na tą wódkę ma.
-
wystarczy, abyś pokazał zagrychę, a on natychmiast wyjmie
odpowiednie kieliszki i sztućce.
- z nikim nie jest tak fajnie na
meczu albo na rybach, jak z teściem.
Prawdopodobnie bierze się
to stąd, że Twój teść widzi w zięciu w pewnym sensie syna, i
jest w stanie wybaczyć drobny fakt sypiania z jego córką,
nawet pod jego dachem.
5) Dzieci.
Trudny temat, nawet
temat - rzeka, więc postaram się streścić. Zacznę od tego, że
całokształt tego zjawiska jest niezwykle zakłamany i nikt nie chce
mówić o nim wprost. Jak wiele kłamstw nagromadziło się w tej
kwestii uzmysłowię Wam poniżej w kilku punktach:
a) Ciąża - w pojęciu
ogólnym wspaniały czas dla przyszłej mamy, jedynie w marginalnym stopniu przerywany
porannymi torsjami, troszkę tylko przeszkadzają opuchnięte stopy,
bóle pleców są lekkie i dają się znieść, badania medyczne to
czysta radość i sama przyjemność. Lekarz - ginekolog to wspaniały
facet, który każe sobie płacić za wizyty symboliczne kwoty
, zawsze chętny do pomocy, głęboko zainteresowany losem pacjentki
i dziecka. Akurat, prawda była, jeśli ktoś zaserwuje wam taki
zestaw informacyjny, to śmiało można go pozwać o oszustwo.
b)
Poród, zwany najpiękniejszą chwilą w życiu kobiety - jest
szybki, krótki i dzięki lekom tylko odrobinę boli. Kobieta wygląda
po nim prawie jak Miss Polonia i czuje się tylko lekko zmęczona, no
powiedzmy jak po dłuższym joggingu. Żenujące kłamstwo zamknięte w ładne formułki. Szkoda, ze
wygląda to tak jedynie w debilnych telewizyjnych serialach dla idiotów. Po mojemu prawda jest taka, że lepiej przy porodzie być, niż nie
być. Wyobraźcie sobie sytuację, gdy kobieta rodzi, a mąż
kierowca kwitnie na parkingu 3000km od niej. Udręka psychiczna jest
po prostu nie od opisania, dla niego i dla niej. Wsparcie dla żony i świadomość, że
skoro nie jest się w domu na codzień, to przynajmniej w tej chwili
można ją potrzymać za rękę, otrzeć pot z czoła, albo podać
wody na prawdę działa cementująco na związek. Oczywiście, jeśli
jeszcze jest się w stanie ustać na nogach i akurat się nie
zemdlało.
c) Spokojne niemowlę - kolejny mit małżeńsko - rodzicielski. Nie ma
dziecka, które nie płacze i nie budzi rodziców w środku nocy.
Spotkałem masę takich rodziców - ściemniaczy, którzy twierdzili,
że ich pociecha jest bezproblemowa i w ogóle nie mają z nią
kłopotów, a po dłuższym okresie czasu sami wpadali we własne
sidła, bo zapytani jak tam noce opowiadali, "No, teraz to już
przesypiamy całe..." Nie ma dzieciństwa bez płaczu,
nieprzespanych nocy i noszeni dziecka na rękach przez wiele godzin.
Ogólnie mówiąc wcale nie jest łatwo być mężem i ojcem będąc kierowcą. Mógłbym tak jeszcze długo wymieniać, bo cała masa jest tych zakłamań, które bezwiednie akceptujemy. Przecież " nie za nas przyszło, nie za nas minie", skupiłem się więc na najbardziej wyraźnych przykładach.
Zastanawiam się, dlaczego nikt nie nazywa
spraw po imieniu w kwestii tak ważnej dla człowieka jak rodzina? Dlaczego wszyscy owijają w bawełnę, czemu ogródkiem chodzą?
Może dlatego, że żony są naczelnymi księgowymi, bo jak mają
nimi być kierowcy, skoro wciąż siedzą w kabinach?
Może
dlatego, żekiedy pies sąsiada pogonił teściową na rowerze, to torbach
i siatkach były produkty na obiad, bo akurat mieliście z żoną
odwiedzić jej rodziców?
Może dlatego, że wódka z teściem,
owszem, smakuje, ale tylko gdy to nie on stawia, a wyjście na mecz
jest fajne, gdy nie on płaci za bilety?
Może dlatego, że
przeciętnej polskiej rodziny kierowcy nie stać na pomoc opiekunki
do dziecka, zwanej z angielska babysitter, tak potrzebnej, by mama i
tata mogli choć trochę odreagować?
Ktoś mądry powiedział mi kiedyś, że małżeństwo i rodzina to cięższy zakon, niż ten w którym nosi się habit i mieszka w klasztorze.
Ale... Wyobraźcie sobie życie bez żon, bez dziecięcych uśmiechów, bez niedzielnego rosołu u teściów...
No, co przykro trochę się robi bez tego, nie...?
Kinia_etransport.pl (2016-06-04 19:54:22) | Yeti, dasz teściowej do przeczytania przed niedzielnym rosołkiem? ; -) |
zdezorientowany (2016-06-04 22:14:40) | Dobry tekst, trochę z humorem, ale prawdy też sporo. Jak ktoś się nie hajtnął przed drajwerką w międzynarodówce to może jedynie pomarzyć o prawdziwej żonie, która będzie na niego czekać jak na żołnierza co na wojnę wyjechał. Zejdźmy na ziemię, żadna normalna dziewczyna nie wyjdzie za kierowcę, który w domu jest parę dni w miesiącu, przykra prawda niestety. Chodź czasem może to i lepiej, niż być ze sobą co dzień, ale większość młodych kobiet pożycia małżeńskiego nie doświadczyła i nie rozumie. No może są szczęściarze, którym udało się stworzyć taki szczęśliwy związek. Z reguły jednak skazani jesteśmy jako kierowcy, na samotność lub kobiety drugiego sortu... niestety. Wszędzie nasz zawód jest poniżany, w mediach, w opinii publicznej, my sami nawet siebie poniżamy. To i kobiety nas nie chcą, nawet nie dlatego, że nas w domu nie ma, ale dlatego, że taką mamy opinię. Pochodzę ze wschodniej Polski z małego miasta, pracy brak, a jak jest to za najniższą lub dla pociotków, lub trochę lepiej płatną, ale po 10 latach takiej pracy jesteś wrakiem człowieka. Nieważne czy jesteś po zawodówce czy po studiach. 500+? ? co mi to daję mi temu co chcę mięć godną pracę i założyć rodzinę? To, że pracodawcy szukają pracowników do 30 (bo im państwo zwraca koszty zatrudnienia za pierwszy rok) z 4 dzieci, bo taki pracownik będzie mógł pracować za mniej? Co mi to daje młodemu, który jeszcze z tego kraju nie wyjechał? Dajcie ludziom wędkę, a nie ryby. Smutna konkluzja. |
visitors (2016-06-04 22:41:20) | \"Zejdźmy na ziemię, żadna normalna dziewczyna nie wyjdzie za kierowcę, który w domu jest parę dni w miesiącu, przykra prawda niestety. \" dlaczego nie? ma duzzzooooo wolnego czasu dla siebie, kasiore dostanie ( jak dobrze pokreci czym trzeba ) czego wiecej chciec? przykre jak dla kogo \"Wszędzie nasz zawód jest poniżany, w mediach, w opinii publicznej, my sami nawet siebie poniżamy\" jak nas widza, tak nas pisza. w tych autach jezdzi taki margines spoleczenstwa ze szok. szkole to widzieli tylko z daleka lub na obrazku. wedka jest, tylko trzeba jej poszukac. ty chcesz zeby ci ja wsadzic do reki, a na haczyk zaczepic rybcie. |
Zobacz więcej » |
etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
Przeczytaj inne teksty Yeti
Yeti o sobie