blog.etransport.pl
Wspomnienia z A4 - okiem patrolowca
  
Ulewna głupota
2017-03-11

Witam po długiej przerwie, spowodowanej... w sumie nie wiem czym. Mniejsza o to, próbuję dalej.

Wiele sytuacji z mojej byłej pracy mogę śmiało nazwać kuriozalnymi, brawurowymi, czy też błahymi. W większości przypadków wspólnym mianownikiem tych zdarzeń jest niestety ludzka głupota. Niekiedy przerosłaby niejednego z Was. Często gęsto tzw "opadnięte ręce" nie wystarczały. Ze względu na charakter pracy musiałem niejednokrotnie powstrzymywać się od uwag, a nie daj Bóg czynów. 

*

Będę Wam opisywał sytuację bez kolejności chronologicznej, bo nie we wszystkich pamietam dat.

*

Podczas standardowego patrolu autostrady, poruszając się po pasie awaryjnym w okolicy 268km w kierunku na Wrocław w trakcie apokaliptycznego wręcz deszczu wraz z gradem, dostrzegam pod wiaduktem  na lewym pasie, pojazd marki VW, który sobie stał. Tak po prostu. Jako, że do moich obowiązków należało udzielanie pomocy, to wyszedłem na tą ulewę i czym prędzej udałem się do tego auta. W między czasie, mój kolega z patrolu podniósł strzałkę, wjechał na lewy pas zamykając go i  włączył nakaz zjazdu na prawy pas. Ja w tym czasie, dotarłem do pojazdu. Zapukałem w okno. Kierowca je opuścił, więc zacząłem pytać o powód zatrzymania na lewym (notabene szybkim) pasie autostrady.
Jego odpowiedź była tak niewiarygodna, że aż niemożliwa i całkowicie mnie zatkała. Otóż jegomość postanowił zatrzymać auto pod wiaduktem, z powodu panującej ulewy wraz z gradem w obawie przed uszkodzeniem karoserii. Jedyne co go spytałem to czy sobie jaja robi stojąc na lewym pasie? Odpowiedział, że nie.

*

Nakazałem mu natychmiast zjechać na pas awaryjny. Odpowiedział negatywnie. Nakazałem jeszcze raz. Ta sama odpowiedź. Spytałem kolejny, przy czym moja frustracja i zdenerwowanie rosły nader szybko i osiągały kuriozum. Po kolejnej odmowie, zwyczajnie puściły mi hamulce. Otworzyłem drzwi szeroko, wepchałem głowę do środka, odpiąłem mu pasy, wysadziłem, po czym wsiadłem za kierownice i zjechałem na pas awaryjny. To co się stało później również było abstrakcyjne. Otóż, pan kierowca zadzwonił na policję, że chciałem ukraść mu samochód, porywając przy tym jego rodzinę! No nie debil? Tak też pomyślałem.

*

Po przyjeździe funkcjonariuszy na miejsce, akcja rozegrała się nie po myśli zgłaszającego. Po usłyszeniu obydwu wersji wydarzeń, oraz po obejrzeniu zapisu z kamer z auta patrolowego, pan policjant, zabrał kierowcy i dowód rejestracyjny i prawo jazdy, oraz wypisał wniosek do sądu o możliwości spowodowania katastrofy w ruchu lądowym. Natomiast mi podziękowali i powiedzieli, że działałem w czynie wyższej konieczności odstępując od jakiejkolwiek czynności. Mina jegomościa oraz używane przy tym słowa mówiły samo za siebie.

Takich akcji jak ta powyżej było całe multum i stopniowo będę się nimi z Wami dzielił.

Jeszcze raz przepraszam za tą przerwę w pisaniu...

Tym razem nie mam żadnej fotografii.

*- gwiazdki robią jako przestrzeń pomiędzy wersami, gdyż tekst jest zbyt gęsty mimo oddzielania enterem

VojtasLubin
Wasze komentarze (7) »
Kinia_etransport.pl
(2017-03-12 10:23:09)
Niewiarygodne, faktycznie powiedzenie \"ręce opadają\" są zbyt słabym określeniem na
opisanego przez Ciebie kierowcę i całą sytuację. Ale przyznać trzeba, że pracę miałeś
pełną emocji, nudno nie było na pewno :D
barracuda
(2017-03-12 10:29:25)
Nie rozumiem tylko jednego-dlaczego zatrzymano dowód rejestracyjny?Wszyst kie inne
działania rozumiem i popieram.
trucking
(2017-03-12 10:39:34)
Bez komentarza ; )
Brak słów na gościa...

A z tym dowodem faktycznie ciekawe, czemu go zabrali ; )
Zobacz więcej »

etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

VojtasLubin o sobie

Witam, ciężko tak pisać o sobie. Nigdy nie wiem, co powinienem a czego nie. Spróbuję od najprostszych rzeczy. Mam na imię Wojtek, mam 27 lat, aktualnie mieszkam w Anglii. Z zawodu kucharz, lecz w swoim życiu podejmowałem się różnych profesji. Aktualnie pracuję jako kierowca. Jednym z dłuższych epizodów w moim życiu, był bez wątpienia okres w którym pracowałem jako pracownik patrolu na A4 w woj. opolskim. (nie mylić z pracą policjanta). Mogę rzec, że w pewnym sensie byłem z tą pracą związany syndromem sztokholmskim. Mam wiele dobrych, jak i dużo złych wspomnień, które zostaną ze mną do końca życia...