blog.etransport.pl
Podwójna ciągła
  
A to Polska właśnie...
2012-07-09


Rozładunek poszedł gładko. Żadnego wyciągania pasami, żadnego rozpinania boków, długie widły dospawane do przedpotopowego wózka firmy „Zremb” ( „oferta Zrembu zawsze na czasie” – szczera prawda) załatwiły sprawę gładko i bezboleśnie. Następny ładunek miał być gotowy za dwa dni. Wracać do domu nie było sensu. Trzeba było poszukać fajnej miejscówki. Byłem na Mazurach, więc jezioro wydawało się w sam raz.



Znalazłem. Dojechałem. Zgasiłem silnik.

Z radia – tylko Jedynka. Internetu - żadnego. Zasięg na telefonie – symboliczny, to znaczy na wyświetlaczu był symbol anteny, a kresek zasięgu – już nie. Cisza.


Splendid isolation.


Las, jezioro, mała przystań, obok senna miejscowość.

Kilkanaście domów, kilka szyldów „Pokoje – Zimmer – Rooms” i centralny punkt programu: sklep GS, (dziś prywatna inicjatywa), obok pijalnia piwa, a przed nią – bo jakże by inaczej - awangarda społeczna wspólnoty mieszkańców na drewnianej, rozchybotanej ławce.



Mój przyjazd wzbudził przyjazne zainteresowanie. Kręciłem się koło auta obrzucany od czasu do czasu pełnymi zaciekawienia i sympatii spojrzeniami.

Awangarda w liczbie pięciu zaprawionych w alkoholowych bojach chwatów - suszykufli odzianych w znoszone kurtki moro, czapki bejsbolówki wypłowiałe od słońca, spodnie od dresu, oraz gumiaki noszące znamiona intensywnego użytkowania w służbie wykarmienia narodu zbożem i burakami pogadywała z cicha.

  •  - No idźże do niego, toć cie nie zje!....

  •  - Poproś grzecznie, może się polituje...

  •  - A już! Idźta same!... Na dziady mnie wysyłata?! Nie pójdę! Nieogolony jestem!

  •  - A pić chcesz?!

  •  - No...suszy mnie...

  •  - To idź!

  Poszeptali jeszcze chwilkę i wreszcie najmowniejszy z nich ponaglany zachęcającymi mruknięciami kolegów szurając wyniośle gumiakami i wkładając wielkopańskim gestem łapy w kieszenie dresów zbliżył się do mnie.

  •  - Dzień dobry....

  •  - Dzień dobry, słucham? - rzuciłem przyjaźnie grzebiąc pod fotelem w poszukiwaniu jakichś drobiazgów.

  •  - A pan tu do nas na wakacje może?...

  •  - Coś w tym stylu, nie do końca, ale prawie.

    Chwila konsternacji. Moment na przemyślenie. Czas na reakcję.

  •  - Ale że ciężarówką?!

  •  - Tak wypadło, a w czym rzecz?

  •  - To bogaty pan chyba....

  •  - Niespecjalnie, jak każdy....

  •  - Bo ja tu z taką prośbą... Znaczy się koledzy i ja... bo tak wie pan... no tak troszku wstyd mówić....

  •  - Nie jąkaj się pan, wal pan z mostu!

W końcu wziął głęboki oddech i wystrzelił:

  •  - Panie, poratuj pan z pińć złoty, bo kac jak pierun!

  •  - Co panu da 5 złotych? Jedno piwo na pięciu?....

  •  - Panie, byle zaprawić, to już dalej poleci!!! No....No... daj pan...

Wyciągnąłem dychę.

  •  - Zara reszty przyniese!!!

  •  - Dobra, daj se pan luz....

  •  - Że jak pan mówi?!

  •  - Daj se pan luz, odpuść pan te 5 złotych, nie przynoś pan tej reszty...

Gość zniknął. Za chwilę wynurzył się z czeluści sklepu z dwoma butelkami pryciochy. Szklanki zmaterializowały się same. Czystością przypominały trotuar przed sklepem.

  •  - Pan z nami?... - zawołał jeden.

  •  - Nie, dzięki, mam tu jeszcze w aucie...

Wyjąłem desperadosa i podszedłem. Pili klasyczną, najtańszą prytę, ale smakowali ją jak ja ulubione Chateau de Risteau.

  •  - Co tak spokojnie tu u was? -spytałem grzecznie, byle zagaić.

  •  - A, bo panie, co, do roboty iść?...

  •  - Zawsze to jakiś zarobek, nie?

  •  - Ale wypić nie idzie.... wstać trzeba do dnia... pekaes kosztuje....w domu trza siedzieć, a nie włóczyć się po obcych kątach!

Pozostali pokiwali potakująco głowami aprobującymi mruknięciami przyznając mu rację.

  • -  Trza kończyć! - rzucił najstarszy. Rozlali, wypili i rozeszli się.

Zostałem sam.

Z całym bajerem, który w tym światku miał wartość zerową.

Z setkami tysięcy kilometrów za sobą.

Z nocami przespanymi na parkingach, przechlanymi weekendami, gonitwą, żeby zdążyć, z setkami zdjęć z całej Europy, z laptopem, kartami płatniczymi, najnowszymi mapami na kartach pamięci, silnikiem Euro 5, oponami Michelin, zakupami z francuskiego Lidla, z całą wiedzą i dumą, którą niesie z sobą zawód kierowcy, a którą pijaczyna spod wiejskiej kuflorzutni skwitował krótko: „ w domu trza siedzieć”.

 

Mojemu  kumplowi Wojtkowi, za "Zamek Aniołów" i inne wspaniałości żywota;)

Yeti
Wasze komentarze (0) »
Skomentuj »

etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.