Pracuję w transporcie od przeszło 11 lat. Poczynając od
pracy na „kanale” i później, jako kierowca, aż pojawiła się szansa na
dyspozytora… tak rozpoczęła się przygoda z zarządzaniem kierowcami.
Wprost
proporcjonalnie do kolejnego awansu, umarła we mnie pokora i pojawiła się
butność i pycha, z która do dziś walczę. Mieszanka w jakimś sensie życiowego
sukcesu zawodowego z pracą w tej specyficznej branży i nie jednokrotnie
styczność z toksycznymi ludźmi była dla mnie mieszanką wybuchową. Kolejny
klient, kolejne umowy, zakupy nowych pojazdów i rozwój firmy stały się moim
paliwem codziennym. Kryzys lat 2008-2010, który dotknął branżę, a nas wzmocnił
poprzez wcześniejsze zgromadzenie kapitału i podpisanie korzystnych umów spowodował
dość spore zainteresowanie naszą firmą na rynku pracy. Mogliśmy w zasadzie w
krótkim czasie wymienić całą załogę, bo upadające firmy robiły dziurę na rynku
pracy. Słynne „nie podoba się to…” padało z moich ust w sytuacjach, które nie
do końca wymagały takiego stawiania sprawy. Dziś z żalem wspominam ludzi,
którzy odeszli w tamtym czasie lub zmęczeni brakiem zrozumienia poddali się w późniejszych
latach. Były to pojedyncze osobniki, bo mimo wszystko starałem się dbać o
dobrych kierowców, ale jak patrzę z perspektywy dzisiejszego doświadczenia,
czasami niestety po omacku, żeby nie powiedzieć nie udolnie Oczywiście wbrew
prawdą głoszonym na parkingach Europy, firmę prowadzi się dla własnego zysku i
zysk pracowników jest tylko częścią kosztów, ale nadal ponoszonych dla jak największego
zysku firmy. Problem jednak w tym, że dopiero po wielu latach pracy
zrozumiałem, że umiejętne zarządzanie ludźmi i wynagradzanie (niekoniecznie
wyższą cyfrą z przodu) ich za wykonaną pracę przynosi większy zysk aniżeli
dokręcanie śruby i cięcie czasami bezsensownie kosztów.
I tak dochodzimy do ludzi z pasją. Spotkałem na swej drodze
wielu różnych kierowców, naprawdę wielu…, ale tylko niestety, mniejsza ich część
to ludzie, którzy wybrali ten zawód z przyczyn innych niż pieniądze. Oczywiście
„kasa” jest ważna, ale jak ważna wyczuwasz już w pierwszych 3-ch miesiącach
pracy. To widać, kiedy ktoś się męczy się i jedynym sensem wykonywania tego
zawodu jest pensja. Praca z takimi ludźmi to konieczność i ciągła walka. Bo oni
codziennie również walczą z samymi sobą, każdego ranka przekonując się, ze te
4, 5 czy 6 tysięcy jest warte tego, co mają dziś i jutro zrobić. Poświęcają
rodzinę mając świadomość, że to tyko pieniądze…
Są też moi ulubieńcy, kierowcy z krwi i kości, dla których
ta praca to jest coś, co napędza ich do życia. Rozładunek, adres, załadunek i
ogień dalej. Taki kierowca jest dla dyspozytora jak bębniarz na starożytnej
galerze. Nadaje ton, wymaga pewnego rytmu. Ale też daje od siebie to coś, co
sprawia, że chcesz zostać po 16.00 i znaleźć mu ładunek, czujesz wewnętrzny
wstyd, że jesteś za słaby do takiej załogi, kiedy oni stoją… czysty i zadbany
samochód, pełne wyposażenie naczepy i gotowość do trudnych transportów z
przygodami, które później tak fajnie się opowiada przy piwie. Taki kierowca jest wart odpowiedniej pensji i
takich kierowców zawsze będę szukał.
Ten tekst jest formą refleksji, napisany pod wpływem
pozytywnego dnia z jednym z moich asów. Nie był początkowy przeznaczony na
bloga… tylko tak sobie myślę, może czasami komuś to pomoże skrócić sobie drogę,
którą ja przebyłem.
spedii (2015-07-05 22:20:46) | Kiedyś spotkałem się z tak zwanym sucharowym powiedzonkiem ale dzwoni mi w uszach od lat: "mój sport to transport"... |
Assad (2015-07-05 22:23:18) | i? ?? |
wesolek (2015-07-05 22:31:48) | Aleś pindolnał kolaborat.. Co ma z tym wspólnego Katharsis. To, że assad jest gupi i ma kuku nu na muniu, to wiemy. Na dodatek jest perfidnym kłamcą etransowym. Tera zrobił sie znawcą od spedycji. Kużwa, kim on już nie był. Ma chopina zdrowie do fantazjowania. |
Zobacz więcej » |
etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.