Chyba sezon urlopowy
ruszył pełną parą bo jakoś tak mało aktywnie z nowymi wpisami. No cóż, też
chciałbym mieć urlop. Ale jak trzeba pracować to trzeba pracować. Towar sam się
do klienta nie zawiezie.
Mój poniższy wpis (prowokacyjny
tytuł, ale ma to swój cel) zapewne zainteresuje (a może i nie) tych z Was
drodzy czytający, którzy noszą się z zamiarem wyjazdu za granicę w celach
zarobkowych. Ponieważ nie lubię być gołosłowny wrzucę kilka skanów istotnych
dla rozwinięcia wątku i poparcia tego o czym piszę. Zapewne zrażę część z Was
do siebie moją postawą wobec tematu, no ale przecież każdy ma prawo do swojego
zdania i niczego na siłę nie zamierzam zmieniać. Każdy ma swój rozum i odczyta
to tak jak zechce.
Od jakiegoś czasu
śledzę na etransport perypetie pewnej firmy pośredniczącej w zorganizowanych
wyjazdach do pracy w charakterze kierowcy w Zjednoczonym Królestwie. To co tam
się pisze sprawia że nie potrafię spokojnie przejść obok tematu, nie zwracając
uwagi na szereg kwestii poruszanych i natychmiastowo porzucanych. Ba, likwiduje
się całe wątki na życzenie wspomnianej firmy.
Chcę w tym miejscu zaznaczyć że nie jestem przeciwnikiem tego typu
działalności. Jeśli komuś odpowiada rodzaj takiej pracy bardzo proszę. Osobista
sprawa każdego jak i gdzie zarabia pieniądze. Chcę przedstawić wady i zalety
takiego zatrudnienia z własnej perspektywy. Sam pracowałem (od poniedziałku 22
Lipca 2013 już nie) przez różne agencje pośrednictwa zatrudnienia
(Recruitment/Employment Agency) i znam to zagadnienie od podszewki. Drażni mnie
to że kwestie „omawiane” na forum przez kogoś kto reprezentuje tę firmę
przedstawiane są nierealistycznie, a na ich stronie internetowej to już pełen
zawrót głowy. No to lecimy.
1. AGENCJA – POŚREDNIK
Tak jak ja, czy Ty
wykonujemy zawód kierowcy za określone pieniądze, tak agent czy pośrednik
sprzedaje ”głowy”. Nie oszukujmy się, nie robią tego z czystej dobroci czy
potrzeby serca. Jeśli mogą zarobić na swoim ”towarze” to czemu nie? Trochę jak
alfons i jego ”dziewczynki”: wysyła je tam gdzie może na nich zarobić.
Z reguły osobnik z którym się spotkasz (zazwyczaj w biurze lub na spotkaniu
gdzieś na ”spędzie”) to klasyczny przykład „sprzedawcy używanych samochodów”.
Koniecznie w markowej odprasowanej koszuli, spodenkach na kant, wyglansowanych
butach.
Mówi szybko (niekoniecznie na temat), zawsze uśmiechnięty, często podkreśla że
”jego firma” albo raczej ”firma którą reprezentuje” stawia ”wysokie wymagania”
oraz ”dołoży wszelkich starań”. Dziura w tyłku pucowana na wysoki połysk zaraz
po przebudzeniu, koniecznie przed śniadaniem. Prawda jest taka że koleś ma już
kalkulator pod czachą i liczy ile z Ciebie wyciągnie. Dziewięćdziesiąt procent
z nich ma w nosie to gdzie Cię wyślą do pracy, liczy się ile na Tobie zarobią.
2. ZAROBKI
Na razie posłużę się
czystą abstrakcją (konkrety za chwilę).
Zakładamy że kierowcy z prawem jazdy klasy C+E oferuje się 12, 00 GBP za godzinę
(nie mówimy na razie o stawce nadgodzinowej, weekendowej czy nocnej). Oferta
wygląda ciekawie I podpisujesz? Twój pośrednik właśnie ”zarabia” na Tobie
przynajmniej 3, 00GBP na godzinę grzebiąc palcem w nosie (szczegóły za chwilę).
Zakładając dalej: pracujemy około 11 godzin dziennie (pomijając 45 minut
obowiązkowej i bezpłatnej przerwy). Prosta matematyka: 11x12, 00GBP=132, 00GBP
dniówki przed podatkiem I ubezpieczeniem. Wygląda słodko, ale...
Twój agent/pośrednik w tym czasie ”zarobił w pocie czoła” 36, 00GBP siedząc w
biurze I oglądając zdjęcia kotków w internecie.
Słabo? No to dolicz swoich kolegów (powiedzmy dodatkowe 9 dusz). Na tych
dziesięciu ciężko pracujących ludziach, leniuch w ciągu jednego tylko dnia
zarabia 360, 00GBP. A to teoria, bo wszystko zależy od tego ile tak naprawdę nam
zaoferują.
Nie oszukujmy się, praca kierowcy pojazdu ciężarowego (bez względu na posiadaną
kategorię) to naprawdę dochodowe zajęcie. Stawka godzinowa dla posiadacza
kategorii C+E (na kontrakcie, nie przez pośrednika) oscyluje obecnie między
13, 00GBP/h a 16, 00GBP/h. A piszę tu o
stawce startowej i w dodatku tzw. suchej, czyli bez dodatkowych uprawnień
(chociażby ADR) czy dodatkowych obowiązków (nocki, tramping, jazda na dalekich
dystansach, operowanie dodatkowym sprzętem typu wózek widłowy, etc). Wszystko
jest liczone dodatkowo i NEGOCJOWANE INDYWIDUALNIE podczas końcowej rozmowy
kwalifikacyjnej.
Krew mnie zalewa kiedy czytam że kierowca LGV (Large Goods Vehicle) czyli C+E
dostaje 10, 00GBP za godzinę pracując w renomowanej firmie transportowej, bo to
nowicjusz!?!
W tym momencie czas
na konkrety. Poniższy skan to mój odcinek wypłaty (pay slip) jaki dostaje się
co tydzień bądź co miesiąc. Z reguły agencje wolą rozliczać się w tygodniówkach
(łatwiej i bardziej na bieżąco).
Zgadza się, odcinek jest z epoki dawnej. W mój
zeszłotygodniowy co niektórzy mogliby zaklasyfikować jako fantastykę.
Stawka (pkt. 8. Rate) 8, 50GBP/h praca na
półciężarówce 3, 5T. Stawka 12, 25GBP/h praca na sprzęcie mieszczącym się w
kategorii prawa jazdy C (w tym konkretnym przypadku wozy 7, 5T i 12T). Tak sobie
wynegocjowałem i tyle mi płacono.
Stawka FLAT RATE czyli nadgodziny płatne w wysokości godzin podstawowych
(szczegółowo wszystko objaśnione pod wpisem). Przed podatkiem i ubezpieczeniem
zarobiłem w tym przypadku 529, 94GBP (pkt.12)
plus 26, 25GBP za urlop (pkt. 13 zapłacone za nie
wykorzystany dzień urlopu). Podatek (pkt. 14)
faktycznie duży. Niestety agencja dla której pracowałem w tym czasie olała moje
prośby o poprawny tax code (klasyfikacja podatkowa pracownika pkt.20). Dopiero
osobista interwencja w HM Inland Revenue & Customs sprawiła że nadano mi
zamiast emergency code (klasyfikacja podatkowa tymczasowa albo jak niektórzy
wolą awaryjna) klasyfikację właściwą i
oddano nadpłacony podatek (poniższy skan).
Kosztowało mnie to
sporo czasu i dużo cierpliwości. Czy to duży zwrot? Raczej nie. Generalnie rok
2012 był dla mnie dość kiepski jeśli chodzi o pracę ale to już temat na inną
rozmowę.
W głowie mi się nie mieści że znajdują się ludzie którzy zgadzają się, pracując
poza granicami RP na „częściową wypłatę w złotówkach”?!? O ile pamiętam to
czasy PRL się skończyły w '89 i nikt do Komitetu Centralnego haraczu
odprowadzać nie musi. Jeśli wypłata w walucie innej niż obowiązująca w danym
państwie to dlaczego nie w Euro? Po jakim przeliczniku? Sam fakt że ktoś
proponuje taki system płac daje do myślenia i powinien skutecznie zniechęcić. A
jednak.
Kolejna sprawa:
zjazdy do Polski co 2-3 miesiące. W granicach Unii masz prawo przebywać i
przemieszczać się dowolnie bez żadnych restrykcji! Ile zarobisz przez te trzy
miesiące? Na bilet do kraju i powrotny na wyspy po miesiącu wymuszonego „urlopu”?
Pamiętajmy że przebywając na terenie obcego kraju tam płacimy za jedzenie,
lokum, drobne przyjemności. W złotówkach raczej tych płatności się nie
ureguluje.
Firmy brytyjskie przynajmniej nie owijają w bawełnę. Jest robota – pracujesz, a
jak jej nie ma to czekasz aż będzie. Z reguły jest. A działka jaką odpalasz
agencji jako tzw. opłaty administracyjne jest na odcinku (w moim przypadku pkt.
10 i 11). To nic
innego jak prawnie usankcjonowany haracz jaki trzeba zapłacić agencji. Podatek
jaki pracownik odprowadza do skarbówki za to że agencja daje mu zatrudnienie i
zajmuje się jego księgowością.
Oczywiście masz
prawo otworzyć własną działalność gospodarczą jako freelancer (wolny strzelec).
Niestety jak wszędzie tak i tutaj wiąże się to ze spełnieniem dodatkowych
wymogów (poniższy skan).
Spełnienie powyższych wymogów nie jest niczym
niemożliwym czy trudnym. To tylko dodatkowe koszta. Potrafią być znaczne. W tym
temacie nie będę się wypowiadał bo nawet nie próbowałem się w zagadnienie
zagłębiać.
Na koniec coś co
zdecydowanie odstrasza od współpracy z agencją/pośrednikiem. Kiedy wyślą Cię do
firmy gdzie spodoba Ci się praca zapomnij o tym że do owej firmy przejdziesz z
marszu. Znakomita większość tych firm stosuje okres przejściowy w podpisywanej
umowie (patrz skan)
Polega to na tym że przez określony czas
(zwykle od 6 do 12 miesięcy) nie mozesz pracować dla owej firmy która Ci wpadła
w oko. Zarówno na kontrakcie jak i na zleceniu przez inną agencję. To taki „parasol
ochronny” jakby ktoś chciał zmienić na lepsze warunki płacowe. Co prawda to też
jest do przeskoczenia nawet na dwa sposoby. Pierwszy, mniej radykalny, to
zwyczajnie za porozumieniem stron (firma-Ty-agencja) uzgodnić warunki „odpracowania”
kontraktu. Zwykle to od sześciu do 12 tygodni dla agencji/pośrednika i przechodzi
się na kontrakt do firmy. Warunek ; firma dla której chcesz pracować musi o tym
wiedzieć. Porozmawiaj z szefem. Jeśli potrzebują szofera, a Ty im odpowiadasz,
to na 90% masz robotę.
Metoda bardziej ekstremalna: pociągnąć agencję/pośrednika do sądu. Sprawdza się
i działa. Jednak proces ten jest długotrwały i w tym czasie nie wolno Ci
wykonywać pracy dla żadnej ze stron. Można pracować dla kogoś innego. Nie
spotkałem osobiście jeszcze kogoś kto to przechodził na własnej skórze i prawdę
powiedziawszy nie chciałbym być samemu w takiej sytuacji.
3. ZAKWATEROWANIE I ŚRODKI KOMUNIKACJI
Kolejny temat bez
końca który ”aureoli nie urywa”. Moim zdaniem polskie budownictwo (nawet wielka
płyta) jest dalece bardziej zaawansowane technologicznie. Domy I mieszkania w
Wielkiej Brytanii (nawet te świeżo wybudowane) pozostawiają wiele do życzenia.
Ale ja tu nie o wadach czy zaletach ale o cenach chcę pisać.
Jeśli ktoś za wynajem pokoju (nazywa się to bedsit), gdzieś na zadupiu (typu
Alfreton) życzy sobie 70 funtów tygodniowo to należy się poważnie zastanowić
czy ma to ręce i nogi. Po pierwsze czy to lokum jest w standardzie ALL
INCLUSIVE (wszystko wliczone)? Jeśli tak (czyli podatek, prąd, gaz, licencja
telewizyjna, dostęp do internetu, etc.) to można w to wchodzić. Nie jest tak
strasznie. Ale jeśli nie jest to wyżej wspomniana oferta to sypnij pytaniami:
ilu będzie mieszkać w domu czy budynku? Ile pomieszczeń kuchennych,
toalet/łazienek jest do dyspozycji? Ile podatku trzeba zapłacić (o to można
zapytać bezpośrednio w Council House – Urzędzie Miasta/Okręgu)? Po co te
pytania? Chociażby po to by nie stać w kolejce do kuchni czy toalety, nie
płacić „czegoś ekstra” za podatek od nieruchomości itp.
Przykład z przeszłości:
Krzysiek i Paweł.
Niespełna trzydziestolatkowie przyjechali do Nottingham a ”dokwaterował” mi ich
na siłę mój bardzo już były kolega. Paweł stwierdził po upływie około miesiąca
że wyjeżdża do Boston (miasto na wschód od Nottingham) bo tam są farmy i kolega
mu powiedział że Polaków przyjmują bez znajomości języka angielskiego. Jak
powiedział tak zrobił i wyjechał. W międzyczasie Krzysiek poprosił Bardzo
Byłego Kolegę o pomoc w zorganizowaniu własnego lokum. Kolega zgodził się
pomóc. Tak więc oboje ruszyli na poszukiwania. Ku mojemu zaskoczeniu rzeczone
lokum znaleźli w przeciągu kilkudziesięciu minut! Krzysiek wpadł po swoje manele
pożegnał się i zniknął.
Jakieś dwa miesiące później zadzwonił z prośbą o pomoc w wytłumaczeniu kilku nieścisłości
związanych z najmem.
Ponieważ byłem daleko od Nottingham zgodziłem się z nim zobaczyć po powrocie
czyli koło północy. Zaszedłem pod podany adres i pierwszy wstrząs. Tak
zagraconej i cuchnącej nory wcześniej nie widziałem. Trzypiętrowy ośmiopokojowy
town house (klasyczny szeregowiec, coś jak śląskie familoki) daje schronienie
siedemnastu (!!!) mieszkańcom. Jedna kuchnia, dwie łazienki plus toaleta na
podwórku. Krzysiek wyciąga mnie na ulicę, częstuje papierosem i streszcza o co
chodzi podając plik papierów. Umowa najmu lokalu. Napisane odręcznie na kartce
w linie formatu A4. Bzdura pogania bzdurę: dwa dni wypowiedzenia umowy, za
wszystkie awarie odpowiada najemca, tego typu bzdety. Łapię za telefon i
dzwonię do gliniarza któremu kilkakrotnie pomagałem przy sprawach wymagających
udziału tłumacza języka polskiego. Przedstawiam co i jak. Przyjął do wiadomości
ale sam nic nie może zrobić. Nie jego rejon. Podaje numer do posterunku
dzielnicy, numer oficera i każe dzwonić natychmiast a sam wyklaruje mu później.
W międzyczasie przyjeżdża landlord (właściciel posesji).
Czarne BMW M-ka, kruczoczarny wąs i beżowy kolor skóry. Wiszę na słuchawce i
rozmawiam z policjantem więc nie zwracam uwagi co beżowy mówi do Krzyśka.
Krzysiek słabo operuje językiem angielskim a do tego beżowy mówi szybko
(krzyczy), słabo artykułuje i mówi z silnym azjatyckim akcentem.
Kiedy się odwróciłem po tym jak skończyłem rozmawiać z gliną (i zapewnieniu z
jego strony że zaraz ktoś na miejsce przyjedzie), beżowy wisiał już w powietrzu
przyparty do muru przez Krzyśka. Coś tam po swojemu wołał (może pomocy), ale
każdy kto widział Krzysia (taki trochę Pudzianowski albo Tyson tyle że biały)
nie interweniował. Dopiero wezwana wcześniej ”kawaleria” która rozdzieliła i
zawinęła obu panów stwierdziła że Krzysio beżowemu dużej krzywdy nie zrobił. Po
za lekko podniszczoną koszulą i spodniami zalanymi własną uryną beżowy był
cały.
Było trochę kłopotów w dalszym postępowaniu roszczeniowym (zwrot poniesionych
kosztów) bo beżowy uparł się że wnosi pozew o naruszenie nietykalności
osobistej. Dopiero jego prawnik sprowadził go na ziemię kiedy wyjaśnił mu że
zamiast kosztu oszczanych spodni powinien dochodzić ugody z Krzyśkiem bo może
go to słono kosztować (beżowego, nie Krzyśka).
Sprawa zakończyła się faktycznie ugodą. Krzyś odzyskał wszystkie swoje
pieniądze i zadośćuczynienie w wysokości chyba 2000, 00GBP. A o co poszło? Bardzo
Były Kolega był (powiedzmy umownie) wspólnikiem beżowego. Naganiał mu lokatorów
i potencjalnych pracowników (beżowy miał jeszcze jakąś tam fabryczkę czy
magazyn). Od głowy za ”pokój” żądał po 60, 00GBP za tydzień. Niby niewiele
ale... Ów pokój był dzielony zazwyczaj z co najmniej jednym współmieszkańcem.
Wszyscy płacili dodatkowo za media i council tax (podatek od nieruchomości).
Średnio każdy musiał wywalić blisko 120, 00GBP tygodniowo. Przy siedemnastu
mieszkańcach 2040, 00GBP tygodniowo. Jak zeznał beżowy w dalszym śledztwie, Bardzo
Były Kolega brał działkę od beżowego za każdego mieszkańca. Bardzo Były Kolega
w międzyczasie poczuł smród i zniknął z radaru. Słuch po nim zaginął.
W jakim celu
przytoczyłem tę historię? Chociażby po to by nie dać się nabić w butelkę na
samym początku. Licz, pytaj, kwestionuj i negocjuj. Wszystko jest do
przeskoczenia przy odpowiednim osobistym zaangażowaniu.
Polegaj na sobie, nie na obietnicach. Sprawdź dziesięć razy zanim raz coś
podpiszesz. Idź do konkurencji i pytaj o to samo. Nie pozwalaj się wykorzystać.
Średnia cena najmu domu (dwie sypialnie – two
bedroom house) w okolicy Nottingham waha się od 400, 00GBP do 500, 00GBP za
miesiąc. Pod uwagę bierze się standard budy, lokalizację, ogólny stan lokalu.
Pokoje bardzo różnie od 45, 00GBP (nie polecam) do nawet 200, 00GBP za tydzień. Skąd
ta rozbieżność? Wszystko zależy od tego czego i gdzie potrzebujesz, no i na jak
długo.
Sporo ludzi szybko zorganizowało się w grupy i na przykład 4 facetów wynajmuje
dom pięć sypialni za 650, 00 GBP miesięcznie. Taki koszt na czterech w porywach
do pięciu to niewiele. Własny ogród do dyspozycji, parking, często garaże. Coś
na start.
Z własnego doświadczenia polecam zacząć od letting agencies (pośrednicy wynajmu
nieruchomości). Nieco drożsi niż private landlords (prywatni właściciele
nieruchomości) ale wszystko jest na oficjalnej umowie, zdrowych warunkach i nie
płaci się dziwnych opłat z sufitu.
Co do środków
transportu zdania są podzielone. Sporo rodaków przyprowadziło swoje auta i jest
im z tym dobrze. Inni zakupili samochody w UK.
Aby zaoszczędzić sobie kosztów na starcie, zabierz swoje auto (jeśli posiada
się wóz sprawdzony i w dobrym stanie).
Nie wierz że samochód w dobrym stanie, w Wielkiej Brytanii kupisz za 500, 00GBP.
To bajka. Znaczy inaczej. Kupisz samochód nawet i za 300, 00GBP tyle że jeśli
nie ma przeglądu (a za taką cenę to raczej nie ma) to licz się z kosztami
doprowadzenia pojazdu do stanu kiedy ów przegląd przejdzie. Owe koszta mogą być
boleśnie wysokie.
Auto w dobrym stanie wyciągnie się za około 1500, 00GBP. Dobry stan to taki że
nie trzeba od ręki zmieniać opon, oleju i filtrów, pełna historia napraw i
przeglądów w schowku i gotowa do wglądu, road tax disc (podatek drogowy) na co
najmniej sześć miesięcy.
4. PODSUMOWANIE
Zdaję sobie sprawę
że to co zamieściłem w powyższym wpisie to zaledwie czubek góry lodowej. Moim
zamiarem nie jest prowadzenie za rękę tylko rzucenie światła na to jak wygląda
praca i życie w Wielkiej Brytanii z punktu widzenia obcokrajowca.
Część z tych którzy chcą wyjechać, wyjedzie z pośrednikiem, część na własną
rękę. Od siebie życzę obu grupom powodzenia. Będziecie go potrzebować.
Przed wyjazdem koniecznie przygotujcie sobie trochę waluty (nie mniej niż
500, 00GBP). W pożyczki lepiej się nie bawić.
Europejska Karta Ubezpieczenia Zdrowotnego – lepiej mieć niż żałować.
Kontakt z Ambasadą RP na terenie obcego kraju (link w Zjednoczonym Królestwie: www.londyn.gov.pl/pl ).
Na koniec coś czego nie kupisz za żadne pieniądze: minimalna chociażby
znajomość języka obcego. Bez tego nie dasz rady funkcjonować swobodnie i
niezależnie. Zawsze będziesz polegał na kimś kto będzie w stanie Ci pomóc. Za
opłatą czy za friko, twój byt za granicą będzie zależał od kogoś innego.
Pozdrowienia dla sióstr i braci za kółkiem.
P.S. 1 Objaśnienia:
1. Assignment start
date/ end date – okres rozliczeniowy.
2. Employee No. – numer pracownika.
3. Employee Name – imię i nazwisko pracownika.
4. Process Date – Data zaprocesowania okresu rozliczeniowego (płatność zawsze
za miniony tydzień/miesiąc).
5. National Insurance Number – indywidualny numer ubezpieczenia krajowego (coś
jak polski NIP albo PESEL).
6a. Basic Wage – stawka wynagrodzenia podstawowego.
6b. Additional Pay 1 – Płatność dodatkowa (czasem wlicza się w to premię –
bonus, lub nadgodziny – over time).
6c. Additional Pay 2 – jak w pkt. 6b
7. Units – Jednostki (zwykle czasu: godziny, dni, tygodnie) za jakie jesteśmy
rozliczani.
8. Rate – Stawka korespondująca z odpowiednimi jednostkami czasu.
9. Amount – Ilość (jednostka X stawka = Ilość).
10.Company Deductions – Potrącenia jakimi obciąża firma pracownika:
HMRC Payment NIERS – podatek za Bóg wie co?
Expenses – Wydatki.
Margin – (dosłownie) Margines – działa jaką odpala się agencji za znalezioną
robotę.
Retained Holiday Pay – ewentualny, zatrzymany przez agencję, ekwiwalent
urlopowy. Tego raczej nie praktykują. Wolą zapłacić niż szwędać się po sądach.
11. Amount – Patrz pkt. 9
Employee Payments
12.Basic Pay – płaca zasadnicza.
13.Holiday Pay – Płaca za urlop (przekłada się na przepracowane 5 dni
roboczych, soboty płatne ekstra).
14. Tax – Wysokość podatku odciągnięta od wynagrodzenia za okres rozliczeniowy.
15. National Insurance – Wysokość ubezpieczenia odciągnięta za okres
rozliczeniowy.
16. Total Gross Pay – Suma łączna do wypłaty za okres rozliczeniowy.
17. Gross for Tax – Suma łączna opodatkowana.
18. Earnings for NI – Suma podlegająca ubezpieczeniu.
19. Total Deductions – Suma potrąceń (podatek i ubezpieczenie, potrącenia na
rzecz agencji w to nie wchodzą).
20. Tax Code – Kod podatkowy pracownika (wg. Tego naliczana jest stawka podatku
jaką się odprowadza do HMRC).
21. Payment Method – metoda zapłaty (w moim przypadku BACS – na konto bankowe,
może być CHQ – czekiem, albo inne).
22. Gross Pay YTD (Year To Date) – Suma łączna wypłacona przez firmę w roku
podatkowym.
23. Gross for Tax YTD – Suma łączna podlegająca opodatkowaniu w roku
podatkowym.
24. Tax Paid YTD – Suma łączna podatku zapłaconego przez pracownika w roku
podatkowym.
25. National Insurance Earnings YTD – Suma łączna podlegająca ubezpieczeniu w
roku podatkowym.
26. Employee’s National Insurance YTD – Suma łączna ubezpieczenia zapłacona
przez pracownika w roku podatkowym.
27. NET PAY – Kwota wypłacona „na rękę”.
P.S. 2 Zdjęcia gołębia terrorysty i dokonanych
przez niego zniszczeń z poprzedniego wpisu.
P.S. 3 Nie pomagam w znalezieniu pracy. Mogę
pomóc w jakichś drobnych kwestiach ale nie w szukaniu zatrudnienia.
Skomentuj » |
etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.