blog.etransport.pl
Doświadczenie kierowcy zawodowego - BRAK
  
Wspomnień czas.
2015-04-06
Witajcie!

Tak jak pisałem wcześniej, minęły prawie 2 lata. Obiecałem, że poopisuję co się przez te dwa lata działo. Postaram się to zrobić w miarę w skrócie i wybrać ciekawsze historie. :)
Pamiętam swój pierwszy dzień w pierwszej pracy jako furman. "Auto na placu. Kluczyki są w stacyjce". Byłem najprościej rzecz ujmując przerażony. Fakt faktem była to solówka, ale mimo wszystko. Z tej całej radości i nadmiaru jakże potrzebnej mi wiedzy nabytej na wszystkich kursach miałem problem z wypisaniem tarczki, a później z otwarciem windy. O topografii kraju, województwa a nawet pobliskich mi miast nie miałem zielonego pojęcia. Nie wiedziałem jak dojechać, kombinowałem jak koń pod górę. Fakt ludzie mi tłumaczyli i pomagali, ale później wychodziło różnie. Jak sobie teraz przypomne jakie miałem problemy z dojazdem powiedzmy z Gliwic do Piekar Śląskich to się uśmiecham pod nosem, ale wtedy to był koszmar.

Ku ogólnemu zaskoczeniu nawet zbyt wielkich strat nie narobiłem. Fakt, Coś tam przytarłem ale bez ofiar i krzyku. Generalnie firma nie była najgorsza. Kasa zawsze w terminie. Dobre stawki. Tylko było jedno "ale". Byłem typowym chłopcem na posyłki. Doskonale rozumiałem, że nie mam totalnie doświadczenia i będę typowym przynieś wynieś, ale zaczęło to zachodzić za daleko. Zawsze się o wszystkim dowiadywałem na ostatnią chwilę, zdarzało się, że wysiadałem z furmanki od rana o 20, na placu stał bus "Młody, na jutro rano trzeba być w Olsztynie". Powrót po południu i znowu np. na rano Piła. i tak mój rekord to praca od pon od 6 rano do wtorku do 16. Prawie cały czas jeżdząc. 
Kasa może i była dobra, ale zrozumiałem, że taka orka i takie ryzyko nie jest tego warte, bo te pare stów więcej w razie wypadku mi nic nie pomoże i odpuściłem i zacząłem się stawiać. 

Potem przyszły piękne czasy bo zacząłem jeździć zestawem. Na początek podwója obsada wahadło Polska<>Holandia. I tak w kółko. 2 lub 3 razy w tygodniu. Pierwsza przejażdzka zesatwem - ciężko, ale poszło. Pare krawężników ściąłem i dalej jakoś się toczyła kobyła. Problem się pojawił jak trzeba było wrzucić magiczne "R". O ile do przodu się jeździ dosyć prosto o tyle po wrzuczeniu wstecznego był koszmar. Manewrowanie totalnie mi nie szło. Jeszcze pół biedy w Holandi, bo plac tam był ogromny i zawsze pusty. Mogłem kombinować jak chciałem o tyle w Polsce plac mniejszy, auta na nim poparkowane, rampy blisko siebie wiecznie wszystkie pozajmowane i celuj bracie. Masz jedno podejście żeby się wyciągnąć, bo jak Ci nie wyjdzie to Ci się nie uda. Końcem końców tam się manewrować nie nauczyłem ani troche, bo ciągle był ten drugi któremu brakowało cieprliwości i ratował z opresjii. Szczerze mówiąc do dzisiaj manewrowanie nie jest moją mocną stroną. Są dni, że wrzuce wsteczny i wleze wszędzie od strzała, a ostatnio miałem dzień że pod rampe, na placu pustym i ogromnym, z wyrysowanymi kreskami nie mogłem się podstawić przez 15 minut^^. No zdarza się i tyle :) Nie każdy może być furmanem doskonałym :)

Pozdrawiam i zapraszam na kolejny odcinek już niedługo. 
Krille
Wasze komentarze (5) »
Przemo
(2015-04-09 22:46:08)
Z manewrowaniem przez 15 minut sie nie przejmuj, kazdy moze miec kiepski dzien.
ese
(2015-04-15 09:23:14)
Powodzenia. W kierowaniu także :)
pikolo78
(2015-04-16 20:22:19)
powodzenia i szacunek za szczerość.
Zobacz więcej »

etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

Krille o sobie

Krzysiek 24 lata Zamieszkały w Częstochowie (śląskie) Zainteresowania: motoryzacja, nowoczesne technologie, psychologia behawioralna - "specjalność" mowa ciała