blog.etransport.pl
Kiwidriver - Widziane z pozycji do gory nogami
  
TRUCKING NA KOŃCU ŚWIATA
2009-12-27


Jaka jest praca kierowcy ciężarówki na drugiej półkuli i czym się różni od pracy kolegów z Europy? Otóż różni się prawie wszystkim...


WARUNKI PRACY


Dozwolony czas jazdy kierowcy w czasie jednej doby, to 14 godzin łącznie z 2 obowiązkowymi półgodzinnymi przerwami. Jest to jednak czysta teoria, gdyż nie ma tutaj tachografów, a w użyciu są jedynie tzw log booki, tak jak w Stanach, czy Kanadzie. Możliwość „kombinacji” jest więc nieograniczona. Kierowca sam wpisuje w książkę czas rozpoczęcia jazdy, numer rejestracyjny i stan kilometrów (liczniki znajdują się przy kole). W praktyce wygląda to tak, że pracę rozpoczyna się na godzinę przed pierwszym wpisem do książki, a kończy później niż jest to zapisane. Tak więc teoretycznie jest się w pracy 14 godzin, a praktycznie nieraz 16 i więcej. Biorąc pod uwagę dojazd do domu, na sen zostaje niewiele czasu, tak więc nieraz zatęskniłem do spania w kabinie, gdzie po krótkim prysznicu już człowiek leżał w koi.




Policyjna kontrola na drodze


Generalnie nie śpi się tutaj w kabinach, jeżeli trasa wymaga noclegu, gdyż nie można jej zrobić w 14 godzin, pracodawca jest zobowiązany do opłacenia noclegu w hotelu lub motelu i całodziennego kosztu wyżywienia. Jednak większość pracodawców stara się unikać tego typu tras, więc w standarcie jest codzienny powrót do bazy. Kierowcy dalekich tras, tak zwani kierowcy liniowi wykonują swoją pracę w 90% nocą. W większości przypadków jest to tylko wymiana naczepy w punkcie docelowym i powrót. Niekiedy zdarzają się dostawy bezpośrednie do odbiorcy w drodze powrotnej.


Zarobki są bardzo zróżnicowane, kierowca opłacany jest za godziny pracy, tak więc stawki zaczynają się od 13$, a kończą na 28, 30$. Te najwyższe mają przeważnie kierowcy cystern z paliwem. Ważne jest ile godzin zapewnia pracodawca, gdyż nieraz opłaca się podjąć pracę za niższą stawkę godzinową z większą ilością godzin, aniżeli odwrotnie. Ja wyrabiam przez 5 dni roboczych około 80-90 godzin....ile zostaje na sen, łatwo obliczyć.... :-(


SPRZĘT


Na drogach Nowej Zelandii można spotkać chyba wszystkie trucki jakie są produkowane na świecie. Począwszy od znanych wszystkim europejskich marek, poprzez egzotyczne amerykańskie Macki, Kenworthy, Frightlinery i Peterbilty, a na japońskich i koreańskich kończąc. Tak więc marki takie jak Fuso, Hino, Mitsubishi, Nissan są tutaj na porządku dziennym.



Frightliner przy załadunku kontenerów w porcie


O sprzęt się tutaj prawie wcale nie dba i większość ciągników jest bardzo zaniedbana, brudna i zniszczona. Rzadko kiedy kierowca ma własnego trucka, przeważnie skacze się z jednego na drugi. Ja walczyłem przez rok, zanim „zdobyłem” własnego trucka, a i tak raz, dwa razy w tygodniu zdarza się, że jadę czym innym. Doprowadza mnie to do szału, bo dosłownie po paru godzinach nie jestem w stanie poznać własnego trucka tak jest zasyfiony i zawsze albo coś jest urwane, albo złamane... jeszcze chyba się nie zdarzyło, żeby wrócił w stanie wyjściowym. Nikt na to nie zwraca specjalnej uwagi, nawet właściciele floty, dlatego też może jest tyle amerykańskich trucków, gdyż europejskie są po prostu za delikatne.



Kawałek Highway one i kanadyjski Western Star


Naczepy to w 80% przypadków B-Trainy, czyli podwójne naczepy z 2 siodłami, jeździ się z tym wygodnie, bo nie zachodzi tak przy zakrętach jak normalne naczepy i jest bardzo stabilne, ale cofanie to sztuka sama w sobie, dużo trudniej z tym cofnąć niż z przyczepą ze skrętną osią. Ale to ktoś mądry kiedyś powiedział: "wszystko jest trudne zanim stanie się łatwe", tak więc teraz wsadzam taki zestawik w każdą dziurkę...:-) (i bez skojarzeń proszę)



Przykład B-Trainu sześcio-osiowego, najwyższa "półka", normalne mają 5 osi


Na drugim miejscu są zestawy ciężarówka i przyczepa, a najmniej jest standartowych naczep, a jeżeli już są to ze skrętnymi, tylnymi osiami, gdyż pokonanie niektórych zakrętów bez tego nie byłoby możliwe.



Tzw Semi, czyli naczepa - 2 ostatnie osie są skrętne


DROGI


Drogi są w miarę dobrej jakości, jeśli chodzi o nawierzchnię. Robione są dość dziwnym sposobem, najpierw leją coś jakby smołę, a później sypią na to żwir. Nowa nawierzchnia jest jak papier ścierny. Dużo osób pytało mnie o siatkę przy szybie, to właśnie ochrona przed kamyczkami.



Tu takie właśnie roboty, można sobie wyobrazić, jak się jedzie za kimś :-)


Drogi Nowej Zelandii są bardzo wymagające w związku z górzystym ukształtowaniem terenu. Niewiele jest prostych odcinków dróg. Serpentyny gdzie promień skrętu przekracza 180 stopni (tak, tak to nie pomyłka) nie należą do rzadkości, do tego zakręty te są bardzo wąskie. W niektórych miejscach minięcie się 2 trucków jest niemożliwe, więc przez CB nadaje się wiadomość dla jadących z przeciwka o tym, że wjeżdżamy na taki odcinek. Raz tego nie zrobiłem i gorzko tego pożałowałem, czekało mnie cofanie 2 km w dół ze spadku rzędu 10% serpentynami górskimi na zaśnieżonej drodze w nocy B-Trainem... byłem mokry, a akcja kosztowała mnie dobre 2 godziny, mimo że inni koledzy mi pomagali, bo przecież była noc i w lusterkach nie widać było nic.



Siateczka ochronna na poboczu, jak widać jest, więc nie ma obawy, że się spadnie :-)



Widać jak "gigantyczne" jest pobocze - jest gdzie uciekać, jakby co...:-)



Jazda przy samej ścianie skalnej, też do przyjemnej nie należy, zwłaszcza że nieraz są dość spore wystające występy, gdzie można zostawić kawałek plandeki



Tu takie drobne przykłady


Co ciekawe, nigdzie nie ma ograniczeń prędkości, wyjątkiem są tylko tereny zabudowane, albo roboty drogowe. Na drogach są tylko znaki przed zakrętami z informacją o bezpiecznej szybkości, ale nie jest to ograniczenie, można jechać na maksa.




Powyżej 2 przykłady na informacje o bezpiecznej szybkości, która tutaj jest 65 km/h


Spadki i podjazdy górskie są również nieporównywalnie większe, nie należy wcale do rzadkości podjazd, czy zjazd o nachyleniu rzędu 15%. To właśnie w tym kraju znajduje się najbardziej stroma ulica wpisana w księgę Guinessa. Czasami śmiać mi się chce, jak sobie przypomnę "Ścianę Płaczu" na A9 pomiędzy Norymbergią i Berlinem, czy zjazd na A6 koło Kassel, gdzie w zimie trucki zjeżdżały z prędkością 5 km/h, albo zatrzymywały się. Tutaj przy śniegu, czy lodzie po serpentynach z dużo stromszych zjazdów i z 40 tonami trucki śmigają po 80 km/h.



Zimą takie zjazdy do przyjemności bym raczej nie zaliczył



Zdjęcia też nigdy nie oddadzą tego nachylenia, ale jest ono naprawdę duże



Tutaj zjazd do miasta z gór, retarder nie daje rady nawet na najwyższym poziomie


Mosty są w większości przypadków z jednym pasem ruchu, po którym nieraz idą również tory kolejowe. Nawet jak są 2 pasy ruchu, to minięcie się 2 ciężarówek na nich następuje „na styk”, po prostu nie ma poboczy i jedzie się przy samej barierce. Co się stanie, jak się przesadzi i koło dotknie barierki, miałem okazję się raz przekonać.... i więcej już niechcę :-)



Co ciekawe nie ma wcale znaków o nośności, ponoć każdy mostek wytrzymuje maksymalne obciążenie, choć nieraz patrząc na niego naprawdę trudno w to uwierzyć



Tu taki mostek, gdzie i z kolejarzami trzeba się dogadywać, kto pierwszy wjeżdża...:-)



i jeszcze jedna mościna


To samo poza kilkoma wyjątkami, tyczy się tuneli. W zasadzie pozostaje po obu stronach luz rzędu kilkunastu centymetrów. Kolega z Polski z 20-letnim doświadczeniem na wschodzie i na UE po wjechaniu tylko szoferką do takiego tunelu stanął i stwierdził, że jego nie da się pokonać.... miał tylko problemy z otworzeniem drzwi, bo ściana była za blisko :-)



Cała przyjemność wjazdu do tego tuneliku, to jak widać zakręt. Jak się dobrze nie zawinie i nie ustawi zestawu no... prawie prostopadle do ściany, to z naczepą nie ma szans. To tutaj kolega właśnie wysiadał...



No wyjazd jest akurat dość prosty, choć nie wszędzie


Natomiast jazda po miastach jest dużo wygodniejsza, ulice są bardzo szerokie i pobocza również, w większości przypadków jest po kilka pasów ruchu.




To w większych miastach




A to w mniejszych


Jeździ się często przez tereny totalnie bezludne, gdzie w promieniu kilkuset kilometrów niema ludzkiej osady, nie wolno zapomnieć o tankowaniu, wodzie i żywności, bo w razie awarii jest spory kłopot, gdyż takie tereny nie są objęte zasięgiem sieci komórkowych, a napotkanie pojazdu graniczy z cudem.



Nie raz jest to "lodowe" pustkowie



a nieraz słoneczne pustkowie, jedno jest wspólne w promieniu kilkuset kilometrów nie ma żywego ducha


Generalnie jazda wymaga większego skupienia i większych umiejętności. Kierowcy nowozelandzcy są uważani na jednych z najlepszych i chętnie zatrudniani w innych krajach.


ŁADUNKI


Ładunki są bardzo zdrobnicowane, tzn nie ma, albo prawie nie ma ładunków kompletnych do jednego odbiorcy, gdyż w tym kraju żyje tylko 4 miliony ludzi. W większości przypadków jest to mieszanina wszystkiego możliwego dla danego rejonu, dlatego też rozwóz bezpośredni dużym autem, bezpośrednio do odbiorców byłby niemożliwy, albo zająłby ze 2 tygodnie. Ładunki te przeładowywane są na mniejsze auta i te rozwożą je do odbiorców. Oczywiście są od tego wyjątki. Załadunek i rozładunek robiony jest z boków, wyjątkiem tutaj są lodówki, tylko one rozładowują się z ramp.



Wjeżdża się do hali i rozpina boki


W każdym „większym” mieście (cudzysłów zamierzony, większe to tutaj takie od 20000 mieszkańców) jest port, gdyż 90% zaopatrzenia tego kraju przychodzi drogą morską w kontenerach. Dlatego też transport kontenerowy jest bardzo dobrze rozwinięty. Większości puszek, ma własne dźwigi do rozładunku kontenerów, umieją postawić taki kontener w każdym miejscu, a później własnoręcznie go załadować, jak już jest pusty.



Tu przykład takiej naczepy z siłownikami



Tu kolega przekłada kontener na moją platformę, obsługuje się to pilotem



A tu załadunek w porcie, jak to Alex mówił "tak mi robią"


POGODA


Pogoda w tym kraju jest kompletnie nieprzewidywalna, w większości przypadków przepowiednie pogody kompletnie się nie sprawdzają. Prądy powietrza znad Pacyficu są nie do przewidzenia. Wyjeżdżając w pięknym słońcu, przy bezchmurnym niebie i temperaturze rzędu +30 stopni, wcale nie jest wykluczone, że za 20 km nie zastaniemy burzy śnieżnej i na odwrót. Dlatego też trzeba być przygotowanym na wszystko i normalnym widokiem jest, że kierowcy w lecie mają przy sobie kurtki zimowe.

Do tego dochodzą potężne wiatry o niespotykanej w Europie sile, potrafią wywrócić zestaw jak zabawkę, a nawet położyć na boku cały pociąg.



Tu koleżkę zdmuchnęło z drogi



a tu zdmuchnęło cały pociąg


W jesieni występują potwornie gęste mgły, które potrafią ograniczać widoczność nawet do 5-10 metrów, jak również o niespotykanym w Europie nasileniu, deszcze które powodują podtopienia dróg.



Przykład takiej mgły



a tu lekkie podtopienie


W roku jest około 100 trzęsień ziemi, tak więc wypada jedno na średnio 3 dni. Większość jest oczywiście nieodczuwalna, ale zdarzają się też potężne. Raz jechałem w czasie takiego, uczucie jest niesamowite, nie da się go porównać do niczego innego.



efekt lekkiego wstrząsu



no i trzeba się było przebijać takimi przecinkami w lesie...inni jakoś się nie odważyli, czekali na spychacze ;-)


WIDOKI


Widoki za oknem trucka nagradzają wszystkie trudy tej pracy. Takich rzeczy nie da się zobaczyć nigdzie indziej na świecie. Spojrzenie w górę w nocy to przeżycie samo w sobie. Przy kompletnie bezchmurnym niebie widać jakby małe obłoczki, tyle że to nie są obłoki, a po prostu tak dokładnie widać mgławice gwiezdne i całą Drogę Mleczną. Widok naprawdę zapiera dech w piersi!!! Parę tygodni temu widziałem zorzę.... nie byłoby w tym nic dziwnego, ale to było..... w nocy!!! Niebo było „przecięte” na dwie połowy, po jednej stronie potężne chmury i ulewa, a po drugiej czyste niebo i księżyc w pełni. No i właśnie od silnego blasku tego księżyca utworzyła się kolorowa tęcza na czarnym, nocnym niebie... coś nie do opisania.



okrągłe skały, jak piłki - wytwór przyrody, nie człowieka


Kolory wody oceanu, czy tysięcy różnych jezior są tak niesamowite, że po prostu nieraz człowiek nie wierzy własnym oczom. Żadne zdjęcie nie odda oczywiście tego piękna.



Jezioro Lake Pukaki



Zatoki Pacyfiku


Przyroda to również nic takiego, co da się spotkać gdzie indziej. Mnóstwo gatunków endemicznych, czyli takich które występują tylko tutaj i nigdzie indziej na świecie. Wiosna i lato, to nie do opisania gama kolorów, wszystko mieni się najbardziej niewiarygodnymi kolorami kwiatów. Co ciekawe, większość tych kwiatów nie przekwita, kwitnie całą wiosnę i lato, a nieraz nawet zimą.



Przydomowe kwiecie, nikt tego specjalnie nie sadzi, samo rośnie




Krzaki na parkingu


SYSTEM KSZTAŁCENIA KIEROWCÓW


Tak jak pisałem powyżej, uważa się że truckerzy nowozelandzcy należą do elity światowej. Już sam system ich kształcenia predysponuje ich do tego i uważam, że jest to bardzo mądry i przemyślany system. Otóż, aby zdobyć prawo jazdy klasę 2 na małe trucki, takie do 4, 5 t robi się testy i zdaje jazdę, tak jak wszędzie. Jednak, aby móc zrobić następny stopień, czyli klasę 3 (do 12 t) należy najpierw wykazać się półrocznym zatrudnieniem w klasie 2. I tak po kolei, chcąc zrobić klasę 4 czyli już bez ograniczeń, ale tylko solówki, trzeba pokazać, że się pracowało minimum pół roku jako kierowca klasy3. To samo z klasą 5, czyli najwyższą.

Powoduje to jeden efekt, gościu który jest świeżo po zrobieniu 5 nie ma problemów z zatrudnieniem, bo pracodawca wie, że ma doświadczenie z klasy 4, a jedyne czego musi się nauczyć, to wyczucia z przyczepą (naczepą). Ale wyczucie np. szerokości, ciężaru, lusterek itp., to ma już opanowane. Prowadzi to do tego, że zdobyć pełne uprawnienia nie jest tak prosto, tak więc nie ma wielkiego napływu nowych kierowców, a poza tym człowiek ze świeżym kwitem ma już spore doświadczenie.

Z tego co wiem, to w Europie nie da się od razu jeździć np. ciężkimi motocyklami, najpierw trzeba zrobić prawko na te lekkie. Więc jakie jest porównanie gatunkowe motocykla, chociażby najcięższego do trucka? Gostek, który zrobił 3 lata temu prawo jazdy na osobowe i w tym czasie przejechał się 5 razy maluchem szwagra, nagle robi C+E i wsiada do 40-to tonowego pojazdu. Wcale się nie dziwię pracodawcom, że boją się zatrudniać ludzi bez doświadczenia.



No i wsadź tu takiego żółtodzioba...


SOLIDARNOŚĆ ZAWODOWA


Tutaj można byłoby napisać książkę. Prędkość dozwolona to 90 km/h, ale 100 km/h jest tolerowana. Większość ciągników jest z kagańcem, więc wyprzedzanie nie byłoby proste, biorąc pod uwagę to, że drogi są wąskie i jednopasmowe. Wiadomo, że każdy jedzie przy granicy odcięcia, ale jak ktoś zaczyna manewr wyprzedzania, to wyprzedzany zawsze „daje się” wyprzedzić, czyli lekko wyhamowuje. Co kilka kilometrów na ruchliwych drogach spotyka się rozszerzenia do 2 pasów, specjalne do wyprzedzenia wolniejszych.




Kultura jazdy jest nieporównanie lepsza od europejskiej, samochody osobowe potrafią zatrzymać się na poboczu, aby przepuścić szybszy pojazd, nawet ciężarówkę.

Solidarność wśród kierowców trucków jest olbrzymia, wystarczy zatrzymać się na poboczu drogi, a każdy, dosłownie KAŻDY następny truck będzie się zatrzymywał i pytał, czy jest jakiś problem i czy może pomóc. Można uniknąć tego pokazując kciuka do góry, czyli wszystko OK. Kiedyś przesunął mi się ładunek drewna na platformie i kombinowałem co z tym fantem zrobić, zatrzymał się inny kierowca, zobaczył w czym problem, odpiął ciągnik, pozakładał łańcuchy i ciągnął nimi pakiety drewna, aż nie wróciły na swoje miejsce. Poświęcił dobre 2 godziny na to i takie zachowania są tutaj naturalne. ZAWSZE i w każdej sytuacji można liczyć na kolegę po fachu. Wszyscy kierowcy ciężarówek pozdrawiają się przy mijaniu podniesieniem ręki, albo jakimiś specjalnymi gestami (nieraz można rozpoznać kierowcę po jego specyficznym geście pozdrowienia). W nocy natomiast przy mijaniu włącza się kierunkowskaz od strony mijanego, lub mruga dodatkowym oświetleniem (tutaj przewodzą amerykany ze swoimi tysiącami obrysówek) w formie pozdrowienia. Miłe to...






Parę wschodów słońca dla romantycznej części czytelniczej :-)))


CO MNIE NAJBARDZIEJ WKURZA, A CO NAJBARDZIEJ PODOBA


Najbardziej wkurzają mnie zaniedbane ciągniki i naczepy, inni widzę nie przywiązują do tego wagi. Nieraz się zdarzało, że poświęcałem sobotę na generalkę i drobne naprawy, ale tym bardziej doprowadzało mnie do szału, jak w poniedziałek wysłali moim truckiem kogoś innego i wrócił on w gorszej kondycji niż był przed sprzątaniem. Wkurzają mnie też Kiwusi, bo jeżdżą we mgle bez świateł, to samo dotyczy się czasu krótko przed świtem i po zachodzie słońca. Jak tylko pojawi się lekka łuna na niebie, już wszyscy wyłączają światła. Zastanawiam się jak oni jadą, bo przecież nawet szybkościomierza nie widzą?

Natomiast najbardziej podoba mi się solidarność kierowców i kultura na drodze. Jako cięższy zawsze mogę liczyć, że osobówki mnie przepuszczą.



A na koniec autor tych wszystkich wypocin w rynsztunku bojowym, który pragnie wszystkich związanych w jakikolwiek sposób z transportem serdecznie pozdrowić i życzyć Szczęśliwego Nowego 2010 Roku!!!

Kiwidriver
Wasze komentarze (1) »
hubert3141
(2015-11-27 15:33:47)
witaj Kiwidriver
Jestem kierowcą jak Ty pracuję w angli i wybieram się w styczniu do nz powiedz
proszę jak mogę się z Tobą skontaktować? ? bardzo by mi zalezało na rozmowie mój mail
hubert314@op. pl jakbyś mógł odpisać -będę bardzo wdzięczny. pozdro hubert
Zobacz więcej »

etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

Kiwidriver o sobie

Witam, zawód kierowcy wykonuję z przerwami od ponad 20 lat. Przejechałem praktycznie całą Europę bez wyjątków pracując w niemieckich spedycjach, parę razy byłem w Azji i na Bliskim Wschodzie. Jeździłem również do byłej Jugosławii w czasie trwania działań wojennych z pomocą humanitarną dla niemieckiego Czerwonego Krzyża. Byłem kilka razy w oblężonym Sarajewie, gdzie poruszanie się było bardzo niebezpieczne ze względu na ogromną liczbę snajperów strzelających do wszystkiego co się poruszało. Od kilku lat jeżdżę na truck'ach w Nowej Zelandii, również tych amerykańskich. Mój aktualny zestaw B-Train ma 36 kół.... :-) Kocham swój zawód i nie zamieniłbym go na żaden inny na świecie. Nie pracuję tylko dla pieniędzy, po prostu ta praca sprawia mi przyjemność.