Zgodnie z
obowiązującymi przepisami prawa przewozowego, ryzyko spoczywa na przewoźniku
będącym stroną zawartej przez niego umowy przewozu. Prawo nie przewiduje
możliwości uwolnienia się przewoźnika od odpowiedzialności tylko dlatego, że
przewozu dokonywał zatrudniony kierowca. Konwencja CMR narzuca bowiem na przewoźnika odpowiedzialność również za „...
czynności i zaniedbania swoich pracowników i wszystkich innych osób, do których
usług odwołuje się w celu wykonania przewozu, . ..” (art. 3). Podobna regulacja
znajduje się w polskiej ustawie Prawo Przewozowe (art. 5). Takimi osobami, w
rozumieniu powyższych przepisów, są również kierowcy.
Na umowę
o pracę bezpieczniej
Zakres
odpowiedzialności kierowcy wobec pracodawcy określa ustawa Kodeks Pracy. Przenoszenie
odpowiedzialności materialnej za szkodę transportową z przewoźnika na kierowcę
zatrudnionego na umowę o pracę jest znacznie ograniczone. Pomimo, iż art. 115
k.p. wskazuje, że „Pracownik ponosi odpowiedzialność za szkodę w granicach
rzeczywistej straty poniesionej przez pracodawcę ….”, art. 119 k.p. ogranicza
tę odpowiedzialność do „…kwoty trzymiesięcznego wynagrodzenia przysługującego
pracownikowi w dniu wyrządzenia szkody.”.
Odpowiedzialność, o jakiej mowa powyżej, nie wiąże się jednak z
jakąkolwiek odpowiedzialnością osobistą pracownika wobec osoby trzeciej, gdyż
zgodnie z art. 120 § 1 k.p. zobowiązanym do naprawienia szkody wyrządzonej
przez pracownika przy wykonywaniu przez niego obowiązków pracowniczych jest
wyłącznie pracodawca (patrz również: art. 3 CMR i art. 5 Prawa Przewozowego). Dopiero,
gdy pracodawca naprawi szkodę wyrządzoną osobie trzeciej, na podstawie art. 120
§ 2 k.p. może obciążyć szkodą kierowcę, ale jedynie do wysokości
trzymiesięcznego wynagrodzenia. Pracodawca nie ma prawa zastosować w stosunku
do kierowcy wyższych sankcji finansowych, gdy można mu przypisać jedynie winę
nieumyślną (np. lekkomyślność, zaniedbanie lub niedbalstwo zwykłe). Co jednak w sytuacji, gdy
zachowanie kierowcy, które doprowadziło do szkody posiada cechy winy umyślnej? Kodeks pracy przewidział rozwiązanie również dla takich sytuacji. Art.
122 k.p. stanowi, że „Jeżeli pracownik umyślnie wyrządził szkodę, jest
obowiązany do jej naprawienia w pełnej wysokości.”. W przypadku szkody
powstałej po stronie pracodawcy, np. w środku transportu lub przewożonym
towarze, jeżeli sam pokrył szkodę, może on żądać od kierowcy naprawienia szkody
w pełnej wysokości na podstawie art. 122 k.p. Aby skorzystać z tego prawa,
pracodawca musi jednak udowodnić kierowcy, że jego zachowanie lub działanie,
które doprowadziło do szkody posiada cechy winy umyślnej, co nie jest zbyt
proste.
Można więc
stwierdzić, że kodeks pracy dość mocno ogranicza możliwość przenoszenia na kierowców
odpowiedzialności materialnej za spowodowane szkody. Dotyczy to również szkód w
przewożonych przez nich towarach. Pomimo tego, wielu kierowców zamiast
zatrudniać się u bus-przewoźników, rejestruje działalność gospodarczą i podejmuje
z nimi współpracę. W takich relacjach umownych nie ma zastosowania przepisy kodeksu
pracy i tacy „kierowcy” nie mogą już liczyć na jego ochronę.
Kierowca
na własnym rachunku, czyli zakładamy działalność gospodarczą
Zawód kierowcy nie stanowi wyodrębnionej grupy zawodowej. Rozporządzenie
Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 7.08.2014 r. w sprawie klasyfikacji
zawodów i specjalności na potrzeby rynku pracy oraz zakresu jej stosowania
zalicza go do Grupy 8. „Operatorzy i monterzy maszyn i urządzeń”. Grupa ta obejmuje
zawody wymagające wiedzy, umiejętności i doświadczenia niezbędnych do
prowadzenia pojazdów i innego sprzętu ruchomego. Kierowca samochodu
dostawczego jest sklasyfikowany w grupie elementarnej 8322 (pełny symbol to
832202), a określony w klasyfikacji zakres wykonywanej pracy, to prowadzenie
pojazdów samochodowych o dopuszczalnej masie całkowitej nieprzekraczającej 3, 5
tony lub zespołów pojazdów złożonych z samochodu oraz przyczepy, o łącznej
masie całkowitej nieprzekraczającej 4 250 kg. Polska Klasyfikacja Wyrobów
i Usług 2008 (PKWiU), jak również Polska Klasyfikacja Działalności
(PKD) dla zawodu kierowcy nie przewidują odrębnej klasyfikacji.
Z powodów jak
powyżej, kierowcy zawodowi, którzy posiadają uprawnienia do kierowania pojazdem
samochodowym o DMC nieprzekraczającej 3, 5 tony (kategoria B), nie mogą więc zarejestrować
działalności gospodarczej, której przedmiotem jest prowadzenie pojazdów samochodowych.
Nie mogą również wpisać w swojej działalności również pozostałej indywidualnej
działalności usługowej (grupa 96 PKD), gdyż nie obejmuje ona takiego zakresu
świadczenia usług. Kierowcy, którzy decydują się na rozpoczęcie działalności
gospodarczej zmuszeni są zatem do zarejestrowania innej działalności, aniżeli
prowadzenie pojazdów. W praktyce jest to rodzaj usług określony w grupie 49
PKD, „Transport drogowy towarów” lub „Działalność związana z przeprowadzkami”. Zazwyczaj
przedmiotem działalności prowadzonej przez kierowców są usługi określone w podklasie
49.41.Z, czyli transport drogowy towarów.
Prowadzenie
biznesu to nie tylko zarabianie pieniędzy
Zarejestrowanie i prowadzenie działalności
gospodarczej w zakresie transportu drogowego towarów kwalifikuje takich
kierowców jako przewoźników. Taka forma
prowadzenia działalności pociąga za sobą określone konsekwencje. Oprócz
ogólnych przepisów prawa o ruchu drogowym, do których przestrzegania są zobowiązani
wszyscy kierowcy, obowiązują ich przepisy związane bezpośrednio z wykonywaniem
transportu drogowego. Jednym z nich są przepisy dotyczące czasu prowadzenia
pojazdu, przerw i okresów odpoczynku. Nie jest to jednak utrudnienie, gdyż
takie same przepisy obowiązują również kierowców zatrudnionych na umowy o
pracę. Kierujący pojazdem, czyli nasz kierowca-przewoźnik ponosi zatem
konsekwencje za naruszenia tych przepisów, do których przestrzegania byłby
zobowiązany nawet, gdyby był pracownikiem bus-przewoźnika. Jako przewoźnik
ponosi on również konsekwencje finansowe za naruszenia niektórych przepisów
transportowych, które przy zatrudnieniu na umowę o pracę byłyby po stronie ich
pracodawców. Skoro jednak kierowcy rejestrują działalność gospodarczą i
podejmują współpracę z przewoźnikami oznacza, że taka forma zatrudnienia im się
opłaca.
Taka współpraca kierowców
z przewoźnikami jest korzystna głównie dla bus-przewoźników. Zdecydowanym
plusem jest uwolnienie się od obowiązku podporządkowania się wielu przepisom obowiązującym
lub wprowadzanym w Unii Europejskiej lub w poszczególnych jej krajach, np. dyrektywie
o pracownikach delegowanych. Podobnie w przypadku przepisów dotyczących zakazu
odbierania regularnego tygodniowego odpoczynku w kabinie pojazdu – karę za
spanie w kabinie zapłaci już tylko współpracujący z nim kierowca-przewoźnik. Inaczej
w przypadku stwierdzenia przez służby kontrolne przeważenia pojazdu. O ile
mandat za naruszenie zapłaci kierujący (tutaj kierowca-przewoźnik), to w
przypadku dłuższego zatrzymania pojazdu, konsekwencje (koszty przestoju)
poniesie zarówno on, jak również zlecający transport bus-przewoźnik, ponieważ
przewóz jest wykonywany należącym do niego busem.
Jest jednak element, którego obie strony takich umów nie przewidziały. Wykonywanie
przewozów wiąże się bowiem z powstaniem odpowiedzialności po stronie kierowcy-przewoźnika,
której konsekwencje mogą zdziwić obie strony, ale pogrążyć finansowo jedynie przedsiębiorczego
kierowcę.
Finansowy
ZONK, czyli dlaczego nie opłaca się być biznesmenem
Współpraca
pomiędzy kierowcami (w praktyce przewoźnikami) i bus-przewoźnikami jest regulowana różnego rodzajami umów. Mogą
to być np. umowy o współpracy, o kierowanie pojazdem lub o świadczenie usług
przewozowych. Niezależnie od tego jak te umowy są nazywane, z treści większości
z nich dość jasno wynika, że przedmiotem jest dokonywanie przewozów towarów. Z
niektórych wynika również, że tacy „kierowcy” będą otrzymywać jednostkowe
zlecenia transportowe na określone przewozy. Kierowca pełni więc funkcję
podwykonawcy bus-przewoźnika zlecającego mu przewóz i w łańcuchu dostaw występuje
w charakterze przewoźnika faktycznego. Poprzez zawarcie takiej umowy, kierowca-przewoźnik
wstępuje w stosunek umowy przewozu i przejmuje prawa i obowiązki przewoźnika, a
co za tym idzie również odpowiedzialność cywilną za szkody rzeczowe w towarze
powstałe w czasie przewozu. Zakres tej odpowiedzialności wynika z przepisów stosownego
prawa przewozowego. Tym, którzy nie wiedzą podpowiem, że są to: konwencja CMR - dla przewozów
międzynarodowych, ustawa Prawo Przewozowe - dla przewozów na terytorium RP i
przepisy obowiązujące w krajach wykonywania kabotażu. Generalną zasadą
określoną w prawie przewozowym jest ponoszenie przez przewoźnika
odpowiedzialności od przyjęcia towaru od nadawcy do wydania odbiorcy wskazanemu
w liście przewozowym. To z kolei, w przypadku uszkodzenia lub utraty towaru w
czasie dokonywania przewozu, wiąże się z obowiązkiem zapłacenia odszkodowania. Taki
kierowca, pełniący w przewozie rolę przewoźnika faktycznego, będzie więc
ponosił finalną odpowiedzialność za wszelkie szkody rzeczowe w przewożonym
towarze. Czym to może w praktyce skutkować?
Załóżmy, że w czasie przewozu dokonywanego
przez kierowcę-przewoźnika dochodzi do uszkodzenia towaru. Załóżmy też, że bus-przewoźnik
zlecający mu przewóz ma polisę OCP z zakresem wystarczającym na pokrycie przez
zakład ubezpieczeń powstałej szkody. Co zrobi zakład ubezpieczeń? Wypłaci odszkodowanie i … wystąpi z regresem
do kierowcy-przewoźnika na mocy takiej oto formułki: „Z dniem wypłaty
odszkodowania na … (tutaj występuje nazwa zakładu ubezpieczeń – przypis JR)
przechodzi roszczenie wobec osoby trzeciej odpowiedzialnej za szkodę przysługujące
Ubezpieczającemu, do wysokości wypłaconego odszkodowania.”. Jest to uprawnienie
zakładu ubezpieczeń wynikające z art. 828 kodeksu cywilnego. Bardzo często
warunki ubezpieczeń zawierają pouczenie w stylu: „Jeżeli wypłacone
odszkodowanie pokrywa tylko część szkody, Ubezpieczającemu przysługuje co do
pozostałej części pierwszeństwo zaspokojenia roszczeń przed … (tutaj występuje
nazwa zakładu ubezpieczeń – przypis JR)”.
Tłumacząc powyższe na język bardziej
zrozumiały, ubezpieczyciel po wypłaceniu odszkodowania z polisy OCP bus-przewoźnika
zwróci się do kierowcy-przewoźnika odpowiedzialnego za szkodę z grzeczną prośbą
o zapłacenie kwoty równej wypłaconemu odszkodowaniu. Żeby było to bardziej
zrozumiałe, kierowca-przewoźnik wcześniej, czy później będzie musiał zapłacić
żądaną kwotę. Jak może się przed tym zabezpieczyć? Rozwiązania są dwa: zostać wpisanym do polisy
OCP bus-przewoźnika jako współubezpieczony, na co ubezpieczyciel raczej się nie
zgodzi lub wykupić w jakimś zakładzie ubezpieczeń polisę OCP, ale taką, która
pokryje szkodę i tym samym roszczenie zwrotne ubezpieczyciela bus-przewoźnika.
Opcja druga jest korzystna o tyle, że zakupiona polisa OCP będzie chroniła
kierowcę-przewoźnika, gdy zacznie jeździć u innego bus-przewoźnika. Wadą jest
oczywiście składka, którą musi zapłacić za ubezpieczenie, która może konsumować
zysk osiągnięty z zamiany formy zatrudnienia, jednakże dwa lub trzy tysiące
złotych za polisę OCP to żadne pieniądze w porównaniu z koniecznością
zapłacenia odszkodowania w wysokości 15.000 EUR. Tyle mniej-więcej wynosi
średnie odszkodowanie wypłacane przez zakład ubezpieczeń w tym segmencie
przewozów. Jest jeszcze trzecie rozwiązanie, mianowicie zniesienie w polisie
OCP bus-przewoźnika regresu do kierującego jego pojazdem kierowcy-przewoźnika.
Jednakże takie rozwiązanie stosuje jedynie kancelaria CDS i wyłącznie w
polisach swoich klientów. Opcja ta dotyczy zatem dość wąskiego grona kierowców.
Pierwsze i trzecie rozwiązanie jest jednak
mało skuteczne w przypadku, gdy zakład ubezpieczeń odmówi bus-przewoźnikowi odszkodowania
z jego polisy OCP. Wówczas ten będzie na własną rękę dochodził odszkodowania od
swojego kierowcy-przewoźnika, który wcześniej, czy później będzie uboższy o
15.000 EUR. W takim przypadku dalsza współpraca pomiędzy nimi stanie pod
znakiem zapytania, co będzie niezbyt komfortowe dla obu z nich. Najlepszym jest
więc rozwiązanie drugie, czyli posiadanie przez każdego biznes-kierowcę własnej
polisy OCP.
Jak widać ponoszenie odpowiedzialności wynikającej
z wykonywania przewozów w ramach prowadzonej przez kierowców działalności przewozowej
jest elementem o wiele ważniejszym, niż konsekwencje administracyjne, które
wynikają z przepisów transportowych. Trudno przewidzieć, czy będą musieli się z
tym zmierzyć i ile mogą stracić pokrywając szkodę, ale jeżeli już do tego
dojdzie, z całą pewnością nie będzie to kwota 500 EUR, a rzadko może to być
tylko 2.000 EUR. Jakie rozwiązanie wybiorą i czy w dalszym ciągu chętnie będą
niezależnymi kierowcami-biznesmenami, zależy już tylko od nich.
Jerzy
Różyk
ekspert ds. oceny ryzyka w transporcie
prawa przewozowego i ubezpieczeń transportowych
CDS
Kancelaria Brokerska
Jarek_Jarek (2022-01-17 16:10:21) | Dziękuję Autorowi za pouczający artykuł. |
Zobacz więcej » |
etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
Przeczytaj inne teksty CDS
CDS o sobie