blog.etransport.pl
Podwójna ciągła
  
Holandia, albo każdy ma jakiegoś gryzia, co go mole.
2013-03-11

No i co Panowie? Jak tam Wasze wizyty w Holandii? Czemu pytam? Bo jakoś tak ostatnio zauważam zmiany w zachowaniu przyjaznych skądinąd mieszkańców Niderlandów.

 W sumie nic wielkiego, ale....

No, zaczęło się klasycznie. Wjeżdżam sobie kiedyś na teren pewnej firmy w Amsterdamie.

Wjazd z ulicy, jak wjeżdża zestaw, to korkuje się cała ulica, bo wyłamać się do bramy ciężko, wjazd wąski, a jak dodać do tego poranne korki i ludzi śpieszących do roboty – nieszczęście gotowe.Właśnie dużemu udało się wjechać za szlaban, ale korek już był za nami, myślę sobie, śmignę i ja, wjadę za szlaban, zatrzymam busa, i grzecznie się zamelduję. A gówno! Zanim zdążyłem wyjaśnić, co jak i dlaczego zrobiłem, czarnoskóry ochroniarz zjebał mnie jak bura sukę, (zwłaszcza dziwnie w jego ustach brzmiało coś o polskich świniach) i zanim się obejrzałem dostałem zakaz wjazdu na 2 miesiące. Cholera, chciałem tylko rozkorkować ulicę!

Za następną bytnością zostałem co prawda przeproszony, bo i rosyjscy kierowcy skarżyli się na tego Murzyna, ale co od szefa wysłuchałem – to moje. Całe szczęście, że szef wyrozumiały, i że najpierw wysłuchał, a potem dopiero powiedział swoje.

  Druga, znacznie mniej przyjemna przygoda spotkała mnie przy okazji rozładunku w materacy w sklepie meblowym w Roermond. Raz, ze koleś był jakiś taki dziwny (hmmm.... coffieshop blisko) a dwa, że kazał mi samemu napierać z tymi materacami, a te cholernie ciężkie były, i nieporęczne.

Poprosiłem gnoja o pomoc, a on pomógł mi tak, że jak zdejmowaliśmy materac, to specjalnie go pchnął tak, że jebnął prosto w błoto, aż chlasnęło na boki. Dym, awantura. Nie chcą przyjąć towaru. Sytuację uratowała kamera zamontowana przy rampie. Wyszło na moje, ale pożegnanie było chłodne, opieczętowane CMRki wylądowały w błocie, a ciche słowa „kurwa, kurwa” dosięgły mnie, gdy wsiadałem do kabiny.

  Troszkę lżej było przy kontroli ichniejszej służby celnej. Sciągnęli mnie z autostrady, . Grzecznie i uprzejmie się przedstawili, towar przejrzeli, i pytają o alkohol. „Nie piję,   więc alkoholu nie posiadam” - mówię im grzecznie. Jak to – Polak i niepijący? Co się będę głupkom tłumaczył, mówię, że religia mi zabrania. „A jakiego jesteś wyznania?” „A chuj Cię to obchodzi” powiadam cicho po polsku, i grzecznie po angielsku, że nie jestem tutaj po to, żeby dyskutować o religii.

Wreszcie jeden z nich przynosi moją manierkę ( wożę taką amerykańską w aucie, bo ładnie blokuje przetwornicę w dolnym schowku) i pyta co to. Patrzę na niego jak na idiotę, no bo trzyma w ręku i pyta jak debil. Szkoda, że jak ją wyjmował, to zerwał kable od przetwornicy.

Inne przypadki są może podobne, ale jakoś tak w Holandii zdarzają się dziwnie często, już to jakiś pilot pomarańczowego widlastego bolida każe samemu ściągać trzystukilowe palety, już to giną CMRki, albo przetrzymują auto na załadunku, a potem trzeba jebać jak pies, żeby zdążyć.

Co do ciężkiej cholery stało się z tym tak przyjaznym krajem i jego mieszkańcami?

Nacjonalizm u Holendrów? Przecież pojęcia „nacjonalizm” i „Holandia” pasują do siebie jak pięść do nosa.

 Gdyby opisywane przez mnie sytuacje dotyczyły tylko mnie, pewnie założyłbym, że ot, po prostu, na głupków trafiam i tyle. Ale skoro przy busie, którego kierowca prawidłowo parkuje pod sklepem, bo musi zrobić zakupy pojawia się policja, to chyba coś nie tak?

Skoro kierowca jadący po 2 palety 600kg ma załadowane owszem dwie palety, ale długie przemysłowe, i 1100kg, to chyba ktoś tu wali w bolca?

Posłuchałem kilku relacji kierowców na temat zachowania Holendrów, nie opieram więc powyższych słów na swoich tylko spostrzeżeniach.

Rozumiem, że nie wszyscy Polacy umieją się zachować na obczyźnie, że niektórzy powinni mieć zakaz wstępu nawet do miast powiatowych na rodzimej prowincji.

Ale do cholery, przecież Niemcowi przyjeżdżającemu do Polski nikt nie przykleja swastyki na plecach, a Rosjaninowi nikt nie krzyczy w twarz „Katyń”.

Co gryzie tych pogodnych i przyjaznych ludzi, z fajnego, czystego, miłego kraju?

Przecież nie mają podstaw do twierdzeń, że odbieramy im pracę, skoro sami tej pracy nie chcą wykonywać?

Nie jestem przeczulony na punkcie polskości. Nie biorę też do siebie nieprzyjemnych zachowań ludzi z innych krajów. W końcu każdego może boleć ząb, może mieć zły dzień.

Ale jakoś tak wojownicze zapędy Holendrów najbardziej rzucają mi się w oczy.

Yeti
Wasze komentarze (0) »
Skomentuj »

etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.