blog.etransport.pl
Podwójna ciągła
  
Pamiętnik wieśniaka. Część II. Niemcy.
2012-08-23


Jak inożem z deka oddychnął zaro dostołem telefun, żeby zaś siępakować i jechać, na ten roz do Niemiec. Dziadek mój, którenNiemca pamiętał dobrze, długo mi godoł co móm robić, jak gadać, żeby mi pyska nie obili, bo obozy ponoć pozamykali, ale Szwabiskaharde som i po pysku niejeden tam od bele jakiego gefrajtra oberwoł.

Wyszykowołemsię tyż, ochędozyłem jak przynależy, dresy, koszulkę naramiączkach oraz beret przyodziałem, gumofilce wzułem, ipojechołem.

  Inożem zdążył granice przekroczyć, już me jakieś mundurowe znapisem, Zoll wyprzedziły, i zaro napis im się na dachu zapolił ana nim „bitte folgen” stało. Ano nic, myśle sobie, folgen tofolgen, jak nie dajesz rady, to Ci pofolguje, a potem wyprzedze ijakem był pomyśloł, takem i zrobiół. Piekło się rozpentałoniesłychane, bo ten, co prosił, żeby mu pofolgować, jak niezawyje syrenom, jak nie zacznie drogi mi zajeżdzać, ażem sięzlunkł, i znów się do wyprzedzanio zabirom, żeby dać nogę, aletu raz dwa mi dwaj inni drogę zajechali i napis mieli Polizeiwymalowane. To żemu już wiedzioł, że nie przelewki. Na parkingmie sciungli, zatrzymali, a jeden łape na kaburze trzymie i do mnie!

  Jo buchz kabiny i na kolana, i „Nicht schissen!!!” głosno wołom, możesię udo i życiem darujom, bo jak nie, to do Maryśki zezowatyMarian w kawalirke będzie chadzał.

  „NichtSchissen” głosno wołom, jak dziadek nauczył, i na kolonach doniego, a un ino się zaśmioł i cosik szwargoce, a co – tegom niepojął, tom jeno uwidzioł, że się smiejom i może życiemdarujom, tom zaczoł wrzeszczyć „Es Liebe unser fuhrer AdolfHitler!!!”.

  Unizbaranieli, a jo klencze z rękami w górze. Kiwnął mi jedyn, żebym se ta wstoł, to wstołem, ale ronk nie opuszczom, nużcholery zastrzelą?!

  Ale un mikozoł ino plandekie odkryć, musi co broni i partyzantów szukoł, ale ich przecie nie znoloz.

Wpapiery mi popatrzyli, głowami pokiwali, na kuniec jeden cóśwarkął i szwargoce

GuteFahrt!” a jo jemu odwrzasnoł „ Jawohl, herr unterscharfuhrer!!!”bo tak mie dziadek wyuczył. On ino głowom pokiwoł i poloz doswojego auta i pojechali wszystkie w diabły.

   Długożem się trzuns, długo denerwowoł, ażem z tych nerw cwiatkiesamogonu wypił i spać żem legł.

Ranokartke wziunem, co mi dziadek napisali i zacząłem różne tamwyrazy sobie czytać i przypominać, żeby się jakoś na rozładunkudogodać i po pysku nie wziąć, bo ci mi niby darowali, ale jacybędą na tym rozładunku – tegom nie wiedział, a po pysku bracnie chciałem.

  Ranożem ino pod te firme podjechoł i od progu krzycze „ HeilHitler!!” Zbaranieli wszystkie co tam siedzieli, aż jeden Ruskiprzylazł i gada coś po rusku ale cichutko, musowo w niewoli tam unich siedział i bojał się ich, bo ino się na boki rozgladał jakze mną gadał. Towar mi zdjun, papiery podbił, ale butelkisamogonu brać za to nie chciał, nic innego, ino się bojał tychNiemców z biura. Papiery nie bardzo mi się podobali, bo te, któremw telewizorze widzioł zawsze miały takiego orła z krzyżempołamanym, jakby temu orłowi z łap wypadł i się o ziemiepotrzaskał, alem nic nie gadał, cichuśkom w kabinie siedzioł, ażdo załadunku.

  Załdunekmiołem pewny, ale i tu termedii było co niemiara, bo inomprzyjechoł, to ten pan hitlerowiec, co na bramie wartę trzymoł sięmnie spytoł „ Laden”. Zajrzołem do kartki, a tam od dziadkanapisane, że laden znaczy sklep. Aha, pomyślołem, nic ino niewpuści, jak się do sklepu nie kopne i flaszki mu nie przyniese!Alem nie poszedł, inom butelkę dziadkowej berbeluchy spod siedzeniawyjoł i wciskom mu.

  Ten siębroni, że niby nie, że nie możno z alkoholem na zakład pracywjeżdzać, ale widzem, że aż mu się oczy swiecom. Odbiłem rękąkorek, szklanki wyjełem i polewom jemu i sobie. A że pić niechciał, to mnie złośc wziena, że polskom gościnność lekceważyi po łorcyk za siedzenie sięgłem. Un się połapał, że nie maletko, i wypił.

  Wypił ipadł.

Zaro sięzlecieli inni, po doktora zadzwonili, ja zas swoją szklankę naziemię w zamieszaniu wylołem. Doktór cuś poszwargotał, a jo telażem se z kartki prztłumaczył, że tamten pił na służbie i zroboty go wyrzucom na zbity ryj.

   Dobrze citak, pomyslołem, bo mnie okrutna złość wziena za te krowe i dwieświnie, co ichnie wojsko za wojny mojemu dziadkowi zabrało.

   Załadowołemi do Polski szczęśliwie powróciłem.

   Maryśkatyż przyjęła mnie godnie, jajecznicą na słoninie i kupną wódką, a i Marysin ojciec tyż przychylnym okiem na mnie spojrzoł, gdy sięo mojej zemście za dziadkowe świnie dowiedzioł. A o padaniu nakolana to tele żem powiedzioł, że drobne piniendze mnie sięwysypali, bo za dużo ich miołem, a w dresie przecie kieszeńpłytka.

  U Maryśkispać jeszczem nie społ, ale jejny brat traktorem mnie do dumuodstawił, bo żem iść o własnej sile nie mógł, tak mnie Marysinojciec ugościł chlebem, solą i gorzałką.

Dalibędę pisoł, jak znów gdzie mnie poślom.


WaszCzesiek Truck - Torzysta

Yeti
Wasze komentarze (0) »
Skomentuj »

etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.