blog.etransport.pl
Podwójna ciągła
  
Dura lex sed lex albo ręce do góry
2011-11-21

Z tymi policjantami to jest tak, że w każdym kraju są inni, ale wszędzie tacy sami. Policja generalnie nie jest od gnębienia kierowców, ale jak już mają się o co czepić, to się czepią jak rzep psiego ogona, pozwolę sobie zatem ku przestrodze krótko scharakteryzować ważniejsze przypadki.

   W opinii kierowców najłagodniejsza i najgrzeczniejsza jest policja brytyjska, bo choć oprawią człowieka tak, że się w ramki nie zmieści, to jednak są najbardziej wyrozumiali.

Nie ma w Wielkiej Brytanii mandatów za stłuczki, a policja jest tam przede wszystkim od pomocy, nie od utrudniania życia.

Vosa to inne zagadnienie.Małpy z brzytwą, tyle powiem.

    Niemiecka policja dziel i się na dwa rodzaje: tą z terenu dawnej RFN i tą z dawnego DDR.

Ci pierwsi to normalni ludzie, rzeczowi i konkretni, jak jesteś OK, to nie masz z nimi  problemu. Potrafią pomóc, gdy zajdzie potrzeba. Kiedyś polska ciężarówka stała na parkingu, bo skrzywiona felga wycięła szpilki w tylnym kole. Policjanci poprosili o dowód rejestracyjny auta, a za 10 minut policjant przyniósł kartkę z adresem serwisu, godzinami otwarcia, odległością od parkingu i ceną za komplet śrub. Nie wierzyliśmy własnym oczom.

DDR-owcy to palanty pierwszej wody, nie wiadomo kim są, bo mają w sobie wszystkie wspaniałe cechy komunizmu, kapitalizmu i nazizmu. To chorobliwie ambitni idioci, którzy chcąc wyleczyć swój kompleks niższości wobec ich kolegów z dawnej RFN.

Mandaty sypią za byle co, bodaj 10 euro, ale wypisze taki tuman kwitek.

Ci z dawnego DDR boją się tylko jednego: ubezpieczenia DAS.

Widzą polisę DASa i od razu grzecznie oddają dokumenty.

   Austryjaków pominę w opisie. Jaroslav Hasek w „Przygodach dobrego wojaka Szwejka”oddał ich charakter tak doskonale, że ja już nie muszę tego robić, gdyż od czasów Jego Cesarskiej Mości Franza Josefa  nic się w ich mentalności nie zmieniło i jak debile byli, tak nadal są.

   Wesoło jest z policją czeską, już to z racji samego języka, już to dzięki ich proniemieckiemu nastawieniu i chęci karania kierowców szczególnieukierunkowanej na Polaków, Rosjan, Ukraińców, słowem na ich dawnych braci z Układu Warszawskiego.

WeztePane penondze, a dokumetny, a koliczko i pudte sa mnou”- to standardowe zawołanie czeskiego policjanta. Wiadomo, że kokot bez pokuty nie puści.

   Polska policja, zwana popularnie Misiami, jest w zasadzie w porządku, rozumieją naszą pracę i czasem się ulitują zamiast przywalić mandat i punkty, sami mają marne pensje, to jak dobrze się pogada, to mandat dadzą dla zasady, grosze jakieś, albo w ogóle puszczą bez mandatu.Generalnie wysokość mandatu w Polsce zależy od ilości pokory okazanej przez kierowcę.

(O tempora, o mores!Kiedyś można było jeszcze dać w łapę, teraz – marne szanse...)

Zdarzają się jednak wpolskiej policji funkcjonariusze, których obecność i przydatność w ciężkiej służbie jest co najmniej zastanawiająca.

Byłem kiedyś świadkiem wypadku. Motocyklista uderzył w tył osobówki, przeleciał nad jejdachem i leżał na asfalcie. Gapiów cała chmara, są też i stróże prawa. Nie spytał dzielny sierżant jak stan rannego, czy ktoś wezwał ambulans, tylko wali szczerym tekstem: A dokumenty pan ma?.... Ludziska mało go nie zajebali śmiechem, sierżancina  zburaczał i zmył się do poloneza. Jego kolega był bardziej ogarnięty.

Kadry polskiej policji się odmładzają i takich niedouczonych sierżantów - ćwoków jest coraz mniej, sprzęt też się poprawia, kultura policji także, więc może za kilka lat dobijemy do europejskich standardów. Szkoda tylko, że polskie misiaki nie wiedzą, że są też od niesienia pomocy, a nie tylko od karania. „To serve and protect”, Panowie Policjanci....

   Polska policja dzieli się na dwa rodzaje: ruch drogowy i resztę mundurowych, co widać dobitnie zwłaszcza w przypadku rozrób kibiców; prewencja prowadzi walki uliczne jak w Stalingradzie, a drogówka stoi bezpieczna i żaden kamień w ich stronę nie poleci. Ciekawostka, no nie?.....

   Jednak wszystkie europejskie policje bije na głowę policja rumuńska.

Potrafią wymyślić każdą bzdurę, byle tylko wyrwać pieniądze. Oprócz dokumentów auta potrafią zażądać np. umowy o pracę, a jeśli już przypadkowo szofer ma ją ze sobą, to wymyślą, że ma być przetłumaczona na rumuński.

Zatrzymują polską ciężarówkę za przekroczenie prędkości o 20km/h na drodze gdzie dozwolona jest prędkość 60km/h, ale ze względu na potworne dziury każdy jedzie 35km/h. I tak w kółko. Czasem zatrzymują auto i mówią „ Daj na kawę, daj na ciasto...” 5 euro załatwia sprawę. Chyba, że cwany szofer ma ze sobą dwie mrożone kawy w puszkach i dwa opakowania ciasta. Wtedy płaci 50euro, za cwaniactwo i próbę przekupstwa policjanta na służbie. Tego, że ich rodzime kamiony zapieprzają przez teren zabudowany 85 – 90 km/h już niestety nie widzą....Tamtejsza policja idzie ręka w rękę z mafia. Choć jaka tam rumuńska mafia? Tam wszyscy to mafia, ale taka za 5euro.

Np. jedziesz sobie bracie, a tu na drodze stado owiec. Policja stoi i nic nie robi.

Idziesz do nich, żeby pogonili tego pasterza z owcami, a oni na to, że nie mogą, bo są wUE i muszą przestrzegać przepisów o zakazie znęcania się nad zwierzętami i nie będą poganiać pasterza ani owiec, boby się biedne zwierzęta zestresowały. Jakoś nikt nie dostrzega, ze zwierzęta są przeraźliwie chude i umierają z głodu. I znów 5euro załatwia sprawę. Ostatnio się ponoć trochę poprawiło, ale czy tak znowu wiele?....Wątpię, ale nie zaprzeczam, bo w Rumunii dawno już nie byłem, to znaczy jak mnie tam napadli jakieś 3 lata temu.

   Francuska policja i żandarmeria to osobny rozdział. Ci się nie bawią w konwenanse.Walą mandaty za byle co, aż trzeszczy, a z ich żandarmerią lepiej nie zadzierać. To naprawdę niebezpieczni kolesie, by wręcz nie powiedzieć psychopaci, ale za to w razie niebezpieczeństwa są piorunem na miejscu i pomagają błyskawicznie.

   Służb mundurowych umilających świetlany żywot szofera jest wiele, a to Służba Celna, a to Inspekcja Transportu Drogowego, Straż Graniczna, drogówka, w każdym kraju inaczej się to nazywa, każda taka organizacja ma własne przepisy i dyrektywy, a my, musimy się bodaj pobieżnie orientować w tym całym galimatiasie.

Generalnie co kraj to obyczaj, ale policji i służb mundurowych żaden kierowca nie lubi, tak jak nie lubi się dentysty.

To znaczy do czasu, aż nie dzieje się coś takiego, że już bez nich ani rusz.

Tak czy owak, wolę swoją dentystkę...


Yeti
Wasze komentarze (0) »
Skomentuj »

etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.