NIEłatwe początki...
Zanim zostałam oficjancie kierowcą cały swój urlop poświęcałam na
wyjazdy w trasę wtedy jeszcze z przyszłym mężem to on wprowadził mnie do
tego świata i on dużo mnie uczył a właściwie to straszył opowiadając o
konsekwencjach złej jazdy bądź źle załadowanego ładunku, wszystko zawsze
było dla mnie takie łatwe, fajne itp.oczywiście jazda z dwoma tonami "L"
przed egzaminem zawsze było proste i przyjemne egazminy zdane za
pierwszym razem, kwalifikacje badania i...czas w droge! nie mogłam się
doczekać tego dnia w końcu nadszedł upragniony dzień 5 grudzień 2011r i
mój pierwszy dzień w nowym zawodzie :) doskonale wiedziałam co ze sobą
zabrać w trase przecież jeździłam wcześniej wiele razy i spakowałam
wszystkie najpotrzebniejsze rzeczy zostawiając wszystkie "niewygodne"
babskie ciuszki w domu-tak, trzeba było się z tym pożegnać bo przecież
nikt nie wyobraża sobie panienki w ciężarówce wychodzącej w szpilkach
lub w miniówce :) pełna optymizmu zadowolona wyjechałam na początek
ładunek był lekki a i trasa prosta bo w okolice Hannoveru, pierwsza
pobudka rano byłą z dwu godzinnym wyprzedzeniem bo przecież trzeba iść
do łazienki, ogarnąć się, wypić kawke zobaczyć trase zanim sie ruszy itp.
muszę przyznać, że bardzo szybko przestałam wstawać z takim wyprzedzeniem
bo po prostu sił na to brakowało a i wolałam dłużej dupsko w wyrku
trzymać :p Pięknie kolorowo ale przecież nie może tak być zawsze
przecież zapomniałam, że tak naprawde jest zima i właśnie tego dnia
temperatura była -8 i padał deszcz oczy mi się otworzyły jak zobaczyłam
jak pogoda wpływa na jazde i że wcale nie jest łatwo. Na autostradzie był
lód, ciężarówki nie mogły ruszyć z miejsca blokując pasy, na radiu było
tylko słychać o wypadkach i cięzkich warunkach ciarki przechodziły jak
mijałam innych leżacych na boku lub siedzących innym w naczepie a z
każdym kilometrem było coraz gorzej a mój zapał do pracy zaczynał
przygasać, pare sytuacji w których w ostatniej chwili zatrzymałam się
przed innym autkiem albo naczepa tancująca po paru pasach to wszystko skłoniło mnie
do myślenia i stwierdzenia"boże przecież ja nic nie umiem, zero
doświadczenia a w dodatku stwarzam zagrożenie dla innych" moje
wcześniejsze marzenia o jeździe się oddalaja bo ja rezygnuje to nie dla
mnie, zjeżdżam na parking i poddaję się jednak widząc przed sobą parking
stwierdzałam "na ten nie, na następnym się zatrzymam" i właśnie dzięki
temu stwierdzeniu dojechałam na rozładunek a tam musiałam czekać do
następnego dnia.Rano pogoda się poprawiła a ja z nowym zapałem ruszyłam
w kolejną trase :) tym razem ładunek 24t a tarsa hmmm niesprzyjająca
początkującym bo na początek niemiecka 72 która nie jest mile przeze mnie
wspominana a za to czesto odwiedzana z tym oto tonażem wędrowałam do
Włoch gdzie górek mi nie brakowało a z każdym kilometrem było coraz
gorzej, niejeden kierowca mnie wtedy przeklinał, żę jadę jak ci**. .. za mną
rząd innych cięzarówek i ja prowadząca, oj marna to rola psuć innym
robotę wtedy miałam kolejne załamanie, że się nie nadaje ale jak
powiedziałam "a"to trzeba powiedzieć "b" zacisnąć zęby i jechać przecież
sama tego chciałam nikt mnie nie zmuszał. w końcu ktoś na radiu odezwał
się, że wreszcie się rozkręciłam i jak to nazwał "jade wreszcie z jajami" nie
wiedząc, że za kierownica siedzi dziewczyna która ledwie ma 165cm wzrostu
;) z każdym kilometrem jechało się lepiej a i górki niebyły takie
straszne a przyznaję się bez bicia, że hamulce wtedy dostały bardzo po
du** a to co wtedy wyprawiałam z Mankiem do dzisiaj sie za to wstydzę
ale przecież przyznacie, że niema ludzi idealnych którzy ledwie usiądą za
kierownicą i wszystko robią najlepiej! najlepiej uczyć się na swoich
błędach :) Dzisiaj mogę tylko dziękować za ostry początek mojej przygody
bo wiem, że dzięki temu szybciej nauczyłam się pokory za kółkiem
wcześniej myślałam, że wszystko jestem wstanie opanować jednak niespełna
dwa tygodnie pokazały mi, że z takim smokiem niema żartów wpadając w
poślizg jadąc prosto w inną ciężarówkę i opanowania 40t zjeżdżając z
górki nawet na suchej nawierzchni nie jest zabawą, dzięki tym
doświadczeniom dużo szybciej nauczyłam się jazdy i opanowania chociaż
tak naprawde jeszcze dużo muszę się uczyć! Najważniejsze jest żeby
się nie poddawać a wtedy będzie dobrze! :)
Pozdrawiam R.

