blog.etransport.pl
Moja Pasja
  
"Oddaj mi ten klucz!" czyli uparta Paulina
2013-02-05
Gdy szłam pierwszy raz na warsztat ( 1o lipca ) to bałam się reakcji kierowców oraz innych pracowników firmy. Zastanawiałam się jak będą nastawieni na mnie. 10 lipca to była akurat wtorek. To fajnie bo 90 % kierowców wyjechało w poniedziałek, niektórzy nie przyjadą nawet na firmę, a niektórzy tylko zatankują i pojadą bo pewnie się będą śpieszyć. W końcu każdy chciałby być na weekend w domu. Myślałam więc, że nie będę mieć w pierwszym dniu dużo do czynienia z kierowcami. Było jednak ich więcej niż myślałam. Pierwszy dzień spawanie pałąków. Moim zadaniem było trzymanie końcówki aby owy pałąk nie przewrócił się jak będzie spawany z drugiej strony. 1 pałąk okey, 2 pałąk okey, 3 też, 4 też, 5 już nie za bardzo chwyciłam za świeżo pospawany koniec i zamiast puścić trzymałam aż na drugim końcu zostanie złapany chociażby najmniejszy spaw na świecie. Efekt- delikatnie poparzona ręka. Polałam zimną wodą, trochę jeszcze postękałam i robiłam dalej. Piątek to był istny cyrk przynajmniej wtedy mi się tak zdawało. Auto za autem, auto za autem.... ale troszkę odbiegam od tego co chcę opisać…. Z biegiem czasu nauczyłam się wymiany klocków hamulcowych, kół, etc. Gdy już umiałam coś zrobić to chciałam to zrobić sama. Nie chciałam pomocy. Wiem, że potrafię to zrobić sama i zrobię to sama mówiłam. Pamiętam gdy pierwszy raz samej przyszło mi wymieniać klocki hamulcowe w całej naczepie, wszystkie ośki. Bajka :) Zaczęłam od prawej strony. Popuściłam śruby specjalnym kluczem, odkręciłam, ktoś mi tam kółko zrzucił a ja pracowałam sobie dalej. Ostatnia oś prawa storna – piasta. Nie ma piasty trzeba czekać do następnego dnia. Z tymi dwoma poprzednimi ośkami troszkę mi zeszło. W końcu pierwszy raz robiłam to sama od A-Z. Kierowca, który tym jeździł co 5 minut przychodził i pytał „Pomóc Ci coś ?” a ja mu odpowiadałam „Nie, dam sobie rade”. I znów „Pomóc Ci coś? „ a ja mu „ Nie” on mówi „ Muszę się Ciebie pytać bo potem będzie, że nic nie robie a Ty tu pracujesz a ja się obijam” …” Dam sobie radę. Dzięki”. Jednak gdy przechodziłam na lewą stronę wszystkie śruby miałam popuszczone. Dziękkiii. Zrobiłam klocki jeszcze na lewej stronie. Następnego dnia mój Wujek wrzucił piaste a ja skończyłam tą naczepę. Satysfakcja i frajda z tego, że w 90% zrobiłam wszystko sama nie do opisania. Nie potrafiłam sama jeszcze breszką i kluczem popuszczać śrub ani ich dociągać. Ważyłam marne 50 kg i nie miałam jeszcze tyle siły. Z biegiem czasu przybrałam na wadze i miałam o wiele więcej siły. Nauczyłam się popuszczać i dociągać śruby kół. Pewnego dnia zakręcałam śruby w kółku w Scanii. Zostało je tylko dociągnąć ale nikt nie miał czasu aby to zrobić. Pomachać kilka razy rurką. Wujek dociągnął tylko dwie pierwsze. Szkoda mi było czasu i bezczynnego siedzenia i postanowiłam… spróbuje to dociągnąć a mój Wujek to potem sprawdzi. 1 śruba, 2 śruba, 3 śruba, 4 śruba, 5 śruba, 6 śruba, 7 śruba, 8 śruba, 9 śruba, 10 śruba Wszystko na ukos ;) Koniec. Mówię do Wujka : „Wujek sprawdź to” Pierwsza nawet nie drgnęła (Wujek dociągał), 2 też nie, 3 też, 4 też. Mój wujek „ile ja tych śrub dociągałem ?” … ”dwie !”. I od tego czasu nauczyłam się dociągać kółka. Niezapomnianą minę miał kierowca któremu powiedziałam „ Śruby dociągnęłam może Pan wyjeżdżać.” Popatrzył po kółku i po mnie i powolutku wyjechał. Gdy postawił auto na placu przyniosłam klucz i powiedziałam „ Może Pan sprawdzić” a on na to: „Nie no spoko, wiem, ze mam to dobrze zrobione nie mam zamiaru sprawdzać „. Ale się cieszyłam :) Popuszczania próbowałam wcześniej na tzw. leniwca. Skakałam, wieszałam się na rurce, szarpałam a zazwyczaj spadłam i miałam siniaki niż cokolwiek popuściłam czy odkręciłam. Opanowałam to później ale sposób „ na leniwca” wypominają mi do dzisiaj. Przyjął się nowy kierowca, akurat było tak, że miał kółko do wymiany w ciągniku. Wjechał na warsztat. Dałam mu klucz i poszłam po rurkę. Ale ktoś mnie wołał i powiedziałam Mu żeby momencik poczekał zaraz wrócę i Mu to popuszczę. Wtedy dość trochę kierowców było na warsztacie. Wracam na warsztat po dosłownie minucie a On już popuszcza drugą śrubę. Jeden kierowca przekłada klucz a On popuszcza. Podchodzę i mówię „Pan mi to da”. Gdy to powiedziałam wszyscy w wielki śmiech. Z tekstem do Niego „ Mówiliśmy Ci.” Jeden nawet stwierdził: „Lepiej się od Młodej odsuń bo jak jej weźmiesz klucz to ona Cię ukatrupi”. Tak, naprawdę nie lubię gdy ktoś zabiera mi robotę, którą potrafię zrobić. Miałam taką sytuacje, że dociągałam kółka a na około mnie kółeczko i wszyscy patrzyli jak to robię a potem każdy po kolei sprawdzał jak mocno to dokręciłam i czy da radę mocniej. Najczęściej nie. Jestem bardzo, bardzo uparta i jeśli wiem, że potrafię zrobić jakąś robote sama to nie lubię gdy ktoś mi ją chce zabrać bo gdyby wszystko, nawet te najmniejsze rzeczy (np. wymianę żarówek) ktoś robił za mnie to nic bym się nie nauczyła a tak mam satysfakcję, że metodą prób i błędów doszłam do tego sama. To daje mi w 100 % satysfakcję i frajdę z tego co robię :) Pozdrawiam.
Paulina
Wasze komentarze (0) »
Skomentuj »

etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.