blog.etransport.pl
Doświadczenie kierowcy zawodowego - BRAK
  
Na początek coś o mnie
2013-04-17
Witam!

To mój pierwszy wpis na tym blogu, z resztą to mój debiut w internecie. Jakoś zawsze unikałem publicznych wypowiedzi w sieci, ale kiedyś trzeba zacząć. W sporej mierze zainspirował mnie Mateusz, który pisze bloga na portalu.

Mati z tego miejsca dziękuję Ci za inspirację i za porady. Korzystam z nich na bieżąco.

Na imię mam Krzysiek. Chciałbym pisać o braku doświadczenia młodego kierowcy, który ma pasje, chęci, zapał i ciągle słyszy "bez doświadczenia hm. na chwilę obecną nie, proszę zadzwonić jak Pan będzie miał doświadczenie".

Samochody kręciły mnie od zawsze. Pierwszy raz prowadziłem samochód mając 13 lat. Było ciężko, w końcu ledwo wystawiałem głowę z nad kierownicy, ale poszło. Przyszło 18 lat, zrobiłem prawo jazdy kat. B. Skończyłem szkołę, poszedłem do pracy, pracuję jako kurier. Jakoś się to telepało, ale ciągle stałem w miejscu. Myśl o zrobieniu prawa jazdy na "TIRy"* siedziała gdzieś głęboko w głowie zawsze. Przewijała się od czasu do czasu, ale koszta były duże, a wydatków ważniejszych było sporo, bo niestety pochodzę z rodziny w której ledwo się łączył koniec z końcem. Czasem jak widziałem ciężarówki na ulicy, to mnie ciekawiło jak to jest.

Przyszło lato 2012 roku. W związku z problemami, które tknęły moją rodzinę musiałem zamieszkać sam. Moja starsza siostra i szwagier myśleli jak mi pomóc, ale sami mają swoje wydatki, problemy więc finansowo pomóc mi nie mogli.
Szwagier ma firmę, której sporą częścią klientów są firmy transportowe. Wpadliśmy więc na pomysł, żebym zrobił prawo jazdy na "TIRy"*, a oni się postarają mi pomóc znaleźć pracę i pożyczą kasę na kursy z terminem spłaty jak będę miał to oddam. Popracuję kilka lat, pojadę w Europę, zarobię i odłożę kasę i potem otworzę coś swojego. Innej możliwości nie było. Studiów nie mam, z resztą dzisiaj nawet studia nie pomagają. Układów na ciepłą posadkę też brak. Jeździć uwielbiam, swoją pracę lubię, ale jest po prostu słabo płatna. Więc plan przeszedł w realizację.

Wiem, że nie jest to idealny plan na życie, wielu powie, żebym dał sobie spokój, że źle płacą, że praca nędzna, niewdzięczna itp. Jest jednak kilka kwestii, które przemówiły za.

Nie oszukujmy się. 4-5 tysięcy miesięcznie to godziwe zarobki, dla kogoś w moim wieku. (tak wiem ile się zarabia. Nie piszcie, że pracujecie za 1500zł miesięcznie)
Nikt na mnie nie czeka, nie mam żony, dzieci, psa. Jedyni ludzie w moim życiu to siostra, szwagier, matka, babcia i kilku przyjaciół. Wszyscy oni sobie beze mnie poradzą. Będą tęsknić, ale nie będą mi mieli tego za złe.
Niektórzy mówili "Jedź do Anglii". Teoretycznie jest to wyjście, ale jak mam być popychadłem na zmywaku, to wolę jeździć ciężarówką. Przynajmniej częściej będę w domu i będę robił coś co lubię, co dla mnie jest bardzo ważne. Muszę czuć się dobrze z tym co robię.
 Poza tym nigdy w życiu nie byłem za granicą. Chciałbym co nieco zwiedzić i zobaczyć.
"Ogłupiejesz z samotności" - jestem typowym introwertykiem, nie potrzebuje tłumów ludzi wokół. Książka i film to idealny sposób odpoczynku jak dla mnie. Dobrze sobie radzę sam ze sobą, z drugiej strony jestem na tyle komunikatywny i otwarty, że jak będę chciał z kimś pogadać, to pogadam.


Zorganizowałem sobie najlepszego instruktora w mieście, zapisałem się na C. Z początku było ciężko, skrzynia z przełącznikiem, wypuszczanie przodu itp, ale szybko załapałem, z manewrowaniem nie miałem problemów. Było to podobne do mojego każdego dnia w pracy tylko auto większe. Potem egzamin, poszło gładko.
Jest super myślę. Potem postanowiłem, że zrobię kwalifikację, a potem przyczepę.
Zapisałem się na kwalifikację, 2500 zł i półtora miesiąca później byłem mądrzejszy o niesamowitą ilość wiedzy, z której część mi się przyda, część nie. Egzamin pozytywny. Jednak ciągle mi czegoś brakowało. Trzeba iść krok dalej.

No to czas zrobić przyczepę. Troszkę się w czasie przeciągnęło, przez finanse, a raczej ich brak. C+E  zaczęło się troszkę gorzej, problemy z manewrowaniem. Dziwne uczucie. Wrzucam wsteczny, kręcę w prawo, a przyczepa jak by żyła swoim życiem, idzie w lewo. No, ale nigdy w życiu przyczepy do auta przypiętej nie miałem, trzeba było się nauczyć. Nigdy w życiu się nie spodziewałem, że człowiek z motywacją jest w stanie się tak szybko nauczyć pewnych rzeczy. Nadeszła godzina zero. Egzamin. Stres jak cholera, z odrobiną szczęścia poszło. Zdałem.

Zaciesz jak nie wiem. Widzę już siebie, jak pracuje za w miarę przyzwoite pieniądze, śpię w budzie, jestem w domu raz za kiedy. A tak na prawdę to dopiero początek. Jest tylko gorzej.

*TIR - tak tak wiem, zestaw to nie TIR, ale tak jest czasem po prostu łatwiej napisać. Wiem co to konwencja TIR. Używam tego skrótu świadomie, jako potocznego określenia zestawu.


 Kliknij. Dla Ciebie to nie problem, dla mnie motywacja do dalszego pisania.
                                                                            VVVVVVVVVV
Krille
Wasze komentarze (0) »
Skomentuj »

etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

Krille o sobie

Krzysiek 24 lata Zamieszkały w Częstochowie (śląskie) Zainteresowania: motoryzacja, nowoczesne technologie, psychologia behawioralna - "specjalność" mowa ciała