blog.etransport.pl
CONTINENTALna jazda Justyny
  
Robota Dnia Następnego
2014-07-03


Hej,

dziś chciałabym wam przybliżyć moją codzienność, gdyż nie jest ona taka, jakby się wam mogło wydawać. Czas przyznać się bez bicia, jak wygląda moja praca.

Ktoś powie: czym może zajmować się kierowca autokaru? Przecież to oczywiste, że wozi ludzi na wycieczki, hasa pewnie gdzieś po bezdrożach w tę i nazad. Albo kręci śrubki, jak coś się zepsuje, i tacza koła w wulkanizacji. A ja wtedy wam odpowiem:

– A i owszem, większość z was ma rację, ale ja mam wyjątkową pracę… i w końcu trzeba o tym trochę opowiedzieć.
Jak już wspominałam w swoim opisie, „czarna praca, ale kolorowy humor”, nie wszystkim może to się spodobać, ale dla mnie to już normalka i lubię swoją pracę taką, jaka jest.

Ale do rzeczy. Nie mam przejechanych milionów kilometrów jak inni moi koledzy, gdyż w większości jeżdżę po ulicach swojej metropolii obsługując… zakłady pogrzebowe. Tak, właśnie ich. Sama, od początku mojej pracy, bo jako jedyna w mieście zaczęłam obsługiwać te imprezy. Nie było mi łatwo. A to zastanawiałam się, jak rodzina zareaguje, a to, jak ksiądz lub co powie inny duchowny czy ludzie. Byłam pełna obaw czy dam radę patrzeć na ludzi, którzy są pogrążeni w smutku i żałobie. Bo sama z natury byłam histeryczką, wyłam z byle powodu (jak to na babę przystało – hehe!), ale dzięki temu gdzie jeżdżę stałam się silniejsza i stwierdziłam, że moje codzienne problemy nie umywają się do tego, co w tym momencie mogą czuć inni ludzie.

I tak pierwszy kursik i masa pytań ze strony babć i dziadków, gdyż większość moich pasażerów, nie ma co ukrywać, to średnia wieku 70.

– Oooo, pani za kierownicą.

– Tak, dzisiaj ja panie wiozę.

– A pani się nie boi? Taka młoda, a takim autem jeździ.

– Nie, nie boję się, trochę wyobraźni i wszystko przed nami.

– To szczęść Boże i się pomodlę za panią.

Czasami myślę, że świętą powinnam być – tyle modłów za mnie już poszło do nieba. Każdego dnia ta sama śpiewka, wsiądą tyłem,   wysiądą przodem i ponownie:

– Ooo, pani nas wiozła.

– Tak, wiozłam.

– Żebym wiedział, to bym nie wsiadł.

I tak to już z dziadkami jest, nadal ciężko im uwierzyć.

Jednakże moja praca to nie tylko te smutne chwile, niekiedy jest naprawdę zabawnie, ale to już za kulisami, gdy nikt nas nie widzi. Obsługa, jak i duchowni, to też zwykli ludzie z którymi na co dzień możemy sobie pożartować, a niekiedy i poopowiadać zabawne sytuacje.

I tak na przykład ostatnio, poza codziennym pogrzebem, zdarza się pojechać gdzieś z młodzieżą. I jak zawsze wychodzi jakaś zabawna pogadanka.

O godzinie 22.00 podstawienie. Całonocna rundka po mieście (moja jedyna myśl – dom, łóżeczko, ciepła kołderka). Podjeżdżam, kochana młodzieży już mnie wypatruje, mało nie wyjdą na ulicę, by zająć jak najlepsze miejsca i jak najciemniejszy kąt, co poniektórzy pewnie by móc się poprzytulać, inni… hmmm… (chyba wolę nie wiedzieć).

Na koniec zbiórki jako przewodnik nocnych harców na miejsce pilota wpada ksiądz, wita się ze mną, a potem z młodzieżą. Kilka słów o temacie przewodnim wyjazdu i zaczyna się przedstawienie mojej osoby. Jak zawsze zabawny poczciwy ksiądz A.

Łapie za mikrofon, ciągnie, aż sama się dziwię, ile tego kabla tam jest i… oczywiście pada pytanie.

– Czy wszyscy już się usadowili na swoich miejscach?

Odpowiedź jest oczywista, że jasne, tak, możemy ruszać.

Kolejne pytanie:

– Czy znamy kierowcę?

Rozlega się krzyk, że nie bardzo, aczkolwiek kilka osób już mnie widziało. Więc księżulek zaczyna:

– Autokar poprowadzi pani Justyna, na co dzień obsługująca pogrzeby, ale dzisiejszej nocy już mi obiecała, że ma zamiar dowieźć nas żywych. :P

W autobusie oczywiście chwila ciszy, ale już po paru sekundach znów słychać, że jednak młodzieży zbytnio to nie ruszyło. Moja jedyna myśl to to, że lepszej rekomendacji jeszcze nie miałam, zwłaszcza z ust duchownego. Chyba poproszę go o reklamę – hehe!

Tak więc pomimo iż moja praca religią mocno związana jest ze sprawami religii i można pomyśleć, że jest nudna, to naprawdę jest spoko. Czasami wracam z pracy i opowiadam bliskim i znajomym, co mnie dziś spotkało, a niektóre zabawne sytuacje wspominam z uśmiechem na ustach, gdy mam gorsze dni. Czasami ludzie się dziwią i mnie pytają: „jak ty się tam odnajdujesz? jak dajesz radę?”, a ja odpowiadam: „praca jak każda inna, kwestia przyzwyczajenia”.




Tu kilka zdjęć z wypadu z chórem do podlaskiej leśniczówki

jusia_ak
Wasze komentarze (3) »
katharsis
(2014-07-04 11:18:35)
"Czarny klimat z kolorowym humorem" - fajna puenta, trafna.
Trochę (?) zaskakująca jest Twoja codzienność, ale ktoś musi się tym zajmować.
Dobrze, że ta praca ma swoje dobre strony, a nie tylko... ponurą treść. Powodzenia!
:-)
ese
(2014-07-05 09:13:56)
Podpisuję się pod powyższym. Nic dodawać właściwie nie potrzeba. Powodzenia też życzę
:)
leon
(2014-07-05 09:30:07)
– Autokar poprowadzi pani Justyna, na co dzień obsługująca pogrzeby, ale
dzisiejszej nocy już mi obiecała, że ma zamiar dowieźć nas żywych. :P..
"ale dzisiejszej nocy już mi obiecała"; -). .
Szerokiej zawsze drogi życzę Justyno; -)
Zobacz więcej »

etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.

jusia_ak o sobie

hej z tej strony Justyś i jestem kierowcą autokaru.Praca w czarnym klimacie za to kolorowy humor. Zwariowana i pogodna dziewczyna, cierpliwa do innych kierowców, choć potrafią niekiedy dać w kość,ale co ja będę opowiadać aktywni kierowcy wiedzą o tym najlepiej :)