Kamień z serca spadł mi spory

nigdy więcej takiej zmory.

Wstałem z wyra, dzień już w pełni

jajko zjadłbym, brak patelni,

w autohofie gwar jak w ulu

ktośtam krzyczy „wstawaj ciulu”.

Jem se bułkę z szynką z puszki,

chce się jeszcze do poduszki,

bo jest jeszcze całkiem rano

oj, ty praco ma za-srano.

Na kawusię szukam ojro

sikam se na traka koło

patrzę, k… dziura wielka

we plandece tam gdzie belka

Zaś mnie k… obrobili

biorę plusa i po chwili

słyszę szefa, ten wk…

dzwonię potem do swej żony.

Uspokaja mnie niewiasta

nie twój towar, zlej i basta,

zaklej dziurę i jedź dalej

ty z tą pracą tak nieszalej.

Łatwo mówić, myślę sobie

choć i racja w tym sposobie,

ale mam big problem również

bo utknąłem k… w gównie.

Oj, tyrowcu taka praca,

że się prawie nie opłaca.

Jedź, ryzykuj, dom daleko

i rodzina miesiąc czeko.

A tu masz, zaś elcedeki

ci zaj… spod plandeki,

albo mandat ci wp…,

oczy z nie wyspania bolą.

Chciałoby sie leżeć bykiem,

albo zostać politykiem,

a tak zjada się te resztki,

jak się nie nosiło teczki.