Karma
Bolesne
miesiączki Manueli odbijały się na nerwach wszystkich kierowców. Manuela była
dyspozytorką w Cannet Freight Express. Wszyscy wiedzieli kiedy jej się zaczyna
okres. Następne trzy dni to był horror, nerwy, niemożliwe wykorzystywanie
kierowców i nie wiedzieć co jeszcze, ale potem wszystko wracało do jakiej
takiej normy. To wcale nie znaczy, że do sielanki, ale przynajmniej nie było
już awantur, wrzasków, zwariowanych poleceń, wybuchów złości i tak dalej.
Wszyscy wiedzieli, ale jakoś nikt nie umiał sobie z tym poradzić.
Cannet był firmą kurierską dowożącą przesyłki na
lotnisko Pearsona w Toronto, a w
kurierskich firmach zawsze są wściekłe terminy, wszystko musi być co do minuty,
miliony paczuszek, paczek, kopert, wszystko na ostatnią chwilę, już, zaraz, nie
na dziś tylko na wczoraj i tak dalej i temu podobne. W takim środowisku nie
trudno o nerwy, ale wszyscy się zgadzali, że to co wyprawia Manuela przechodzi
jakiekolwiek normy. Okres okresem, kierowcy rozumieli sprawę - ostatecznie mieli
swoje kobiety - ale bez przesady! Na miłość Boską - bez przesady!
Skarg i narzekań
było bez liku. Ostatecznie kto to może wytrzymać?! Nie dość, że kierowcy gonili
jak nie przymierzając kurczaki z obciętymi głowami, to jeszcze musieli cierpieć
humory Manueli.
Szefowa kadr
wzięła ją kiedyś na rozmowę, ale zdaje się, że nic z tego dobrego nie wynikło,
bo ci którzy ją - to znaczy szefową -
potem widzieli mówili, że cała była w pąsach, włosami rzucała i zaraz musiała
wyjść z biura żeby ochłonąć trochę na świeżym powietrzu. A Manuela wróciła do dyspozytorni i natychmiast
zrobiła takie piekło, że nikt nie śmiał
powiedzieć słowa.
Właściciel firmy
Moe Farouk udawał, że niczego nie widzi. Nikt się temu za bardzo nie dziwił, bo
jeśli szefowa HR - kobieta - nie mogła sprawy załatwić, to on - mężczyzna -
mógł się co najwyżej narazić na trzaśnięcie drzwiami, policzek albo co gorsza
wizytę prawnika, który w imieniu Manueli wziąłby go do sądu za
"seksizm" czy jakąś inną cholerę. Z Manuelą nie było żartów i
wyglądało na to, że jest nie do ruszenia. A kierowcy cierpieli jak potępieńcy!
Sprawę osładzał
trochę fakt, że Manuela - co by nie powiedzieć - była atrakcyjną
dziewczyną. Niektórzy nawet mówili, że bardzo! Skąd pochodziła nie
wiedziano.Karnację miała smagłą, z miłym
aksamitnym puszkiem, wspaniałe ciemne włosy i "blue Spanish eyes"!
Zupełnie jak w piosence! Ale, jak to się czasem zdarza - piękno nie szło w
parze z miłym charakterem. Kierowcy nie mówili o niej inaczej jak ta "f... bitch", albo jeszcze
gorzej...
Doszło do tego,
że wszyscy zaczęli marzyć o tym, żeby wreszcie zaszła w ciążę i żeby się te
wściekłe menstruacje skończyły. Przynajmniej na dziewięć miesięcy! Doszło w
związku z tym i do tego, że jeden z kierowców nie wytrzymał i wprost jej to
powiedział:
- Manuela - zajdź
wreszcie w ciążę! Jak nie masz z kim to chętnie ci w tym usłużę!
"Co to się
działo, co to się działo..."!!! Całkiem jak w piosence "Jesteśmy na wczasach" Młynarskiego.
Żarty żartami,
ale Manuela wpadła w taką wściekłość, że aż posiniała i rzuciła się na biednego
kierowcę jak ranna rysica! Co ten biedaczek potem przecierpiał to tego bym i na wołowej skórze nie spisał!
Jak to jednak w
życiu bywa wszystko ma swój koniec, bo wreszcie właściciel firmy - stary Moe
Farouk - doświadczona bestia - wpadł na genialny pomysł i na piękną Manuelę
ukręcił prawdziwie piekielny bat. Nie ruszając Manueli zatrudnił do dyspozytorni Claudię! A Claudia była z
Jamajki, trzymała sztamę z kierowcami i
nie dała sobie w kaszę dmuchać! Miały pracować razem, ale Claudia okazał się
silniejsza i Manuela musiała odejść! Na własną usilną prośbę, że ona z
taką-owaką nie będzie pracować i niech się cały Cannet zawali i niech to
wszystko cholera i coś tam jeszcze, coś jeszcze i wreszcie trzaśnięcie drzwiami
i spokój!!! Hurrra! Nie ma Manueli!!! Poszła i nie wróci! Kierowcy świętowali
parę dni. Paru nawet nie przyszło do roboty bo tak się z tego szczęścia popili
Molsonem.
Wszystko to
wiedziałem od kierowców, których spotykałem na lotnisku. Jeździłem wtedy z
lodówką i dowoziłem na lotnisko mrożonki.Czekając na rozładunek rozmawiałem z
przyjeżdżającymi kurierami i miałem wszystkie wiadomości na bieżąco.
Minęło parę
miesięcy i powoli, powoli zaczęto zapominać o Manueli, upokorzeniach, wyzysku,
napięciach, nierealnych poleceniach i stresie. Co by nie powiedzieć dziewczyna
zostawiła za sobą blizny w psychice wielu - zwłaszcza młodych - kierowców,
którym dała się we znaki ponad miarę.
I nagle, jak grom
z jasnego nieba jeden z kierowców, który pracował w downtown Toronto, przyniósł
wiadomość, że widział Manuelę! Widział, że jeździ małym truckiem i robi dostawy
do sklepów, restauracji i barów!
Kto to robił to
wie jaka to jest "rozkosz"! Parkowanie na ciasnych ulicach, szybkie
otwieranie drzwi, a potem dwukołowy wózek
i taszczenie paczek do sutereny chińskiej restauracji podczas gdy koło trucka stoi już parkingowy
albo policjant i wypisuje mandat za niewłaściwe parkowanie, blokowanie ruchu,
blokowanie hydrantu itd.
Z jednej strony
Chińczyk wykrzykuje, że to wszystko ma być na półkach w suterenie, po schodkach
i jeszcze korytarzykiem w prawo i że brakuje mu jakiejś paczki z makaronem, i
że paczka z łososiem trochę uderzona, ale może łosoś cały i że jeszcze nie wie,
ale musi sprawdzić i to chwilę potrwa, a z drugiej strony klaksony, gliniarz,
strome schodki i te ciężkie paczki ze słoikami, a wszystko kruche albo
nieforemne albo po prostu za duże! A dyspozytor chrypi przez radio gdzie jesteś, że masz być tu czy tam bo jakiś
inny Chińczyk czeka a włoski bar zaraz otwierają i te orzeszki muszą mieć zaraz...
Kto to robił to
wie jaka to jest "rozkosz". Po takim dniu człowiek czuje się jakby go
przepuszczono przez pranie, wyżymanie, maglowanie, prasowanie i czort jeden wie
co jeszcze! Zwłaszcza to wyżymanie!
No więc tak
właśnie pracowała Manuela! Słynna Manuela! Na tę wiadomość kierowcom aż szczęki
poopadały, ale jednocześnie - aż niemiło
powiedzieć - paskudna radość zalała ich umęczone serca! Pewnie, że trochę
nieładnie, ale co tam - "f... bitch" - ma za swoje! Taka była mądra, tak się rządziła - a teraz
sama widzi jak to jest!
Ale po pierwszej
złej radości czy może złej satysfakcji zaczęto pytać, dochodzić i powoli
dowiedziano się co i jak. Kierowcy to są wielcy plotkarze. Lubią gadać i są jak
ogromna mafia, która swoimi mackami wszędzie sięga. Są wszędzie, jest ich wielu
i cały czas w kontakcie. Nic się nie ukryje, bo jeden wie to, inny tamto, ktoś
z kimś pracował, kogoś zna i wie...
O Manueli też się
dowiedziano, ale to nie była dobra prawda. Złość ostygła, zapomniano urazy, a nawet byli tacy, którzy jej współczuli.
To nie była dobra
prawda, bo mówiła o jakiejś złej miłości, biciu, poniewieraniu i walce o
przetrwanie - co tam mówić...
Manuela! Słynna
Manuela! Minęła tak jak wiele innych, ale jeszcze długi czas po kafeteriach,
dokach, dyspozytorniach i na CB wspominano jej bolesne miesiączki, humory i
awantury, a potem nieszczęsną zmianę losu.
Ktoś nawet kiedyś
powiedział o niej "biedna dziewczyna..." a inny, który akurat nalewał
sobie kawę z termosa dodał:
- Co chcesz?
Karma!
Leeon (2017-05-16 12:39:36) | O zachowanie (postępowanie) Manueli można obwiniać... okres. Na kogo zwalić winę gdy z chłopa jest taka menda? A wiem! Na jego żonę lub teściową. Bo to pewnie dobre chłopisko było, tylko jego baby - cholery. I przez nie on taki upierdliwy. Co do pracy w kurierce? Trochę ją poznałem (2 lata w Royal Mail i 3 w FedEx). Oj dostałem za swoje. W FedEx przed Bożym Narodzeniem (gdy ruch w interesie największy), ciągnikiem z naczepą robiłem dostawy do małych klientów. Po kilka pudełek, po paczuszce. Byłem wtedy bliski decyzji, że najlepszym wyjściem z sytuacji będzie... seppuku. Pozdrawiam Autora. ; -) |
capri (2017-05-16 14:09:39) | Oczywiście, że tak jak, Leeon, piszesz. Że baby to cholery. Prawda święta i najświętsza. Jak nie dolegliwości 224; la Manuela, to ciążowe mdłości i zachcianki (nie wiadomo co gorsze), a jak wolność od jednego i drugiego, atakuje menopauza. I stu chłopa nie ogarnia, poddaje się w pokorze kontestując fizjologię jednej, drugiej, piątej Manueli (tu przypomina mi się pewien oficer WP mający w domu cztery baby, w tym 3 córki w tzw. trudnym wieku, do dziś mi go żal) ; ) W pierwszym odruchu pomyślałam o głębokim nieprofesjonalizmie rzeczonej damy. W drugim o braku umiejętności okiełznania jej tak po linii ludzkiej (to nie jest obowiązkowe), jak po linii służbowej (tu jednak obowiązkowe jest). Trzecia myśl... że się to skądś wzięło. I że niekoniecznie z hormonalnej burzy albo nie tylko z niej, a diagnoza panów kierowców i szefa poszła może bardziej w stereotyp niż profesjonalizm ; ) Chyba najbardziej zostanie mi w głowie ostatnia, czwarta refleksja wywołana określeniem \"biedna dziewczyna\". Mam na myśli i poziom funkcjonowania psychofizycznego, i krzywy los Manueli, ale przede wszystkim to, że na szczęście to co złe zaciera i łagodzi nasza pamięć. |
Beess (2017-05-16 22:24:31) | Karma wraca - moje ulubione powiedzenie dla złośników :) |
Zobacz więcej » |
etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.
Przeczytaj inne teksty Marcina63