blog.etransport.pl
Marcin63
  
Gułag i cieżarówki na gaz
2012-04-01



Jakiś czas temu przeczytałem głośną książkę Sławomira Rawicza pod tytułem „Długi marsz”. Historia brawurowej ucieczki z obozu pracy na dalekiej Syberii. Książka jak świat długi i szeroki spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem. Z zawodowego punktu widzenia zainteresował mnie w niej fragment dotyczący transportu.

A oto on:

Nadjechał konwój około sześćdziesięciu potężnych ciężarówek, prowadzonych przez wojskowych kierowców. Obok kierowcy siedział jego pomocnik – też żołnierz. Samochody zostały zarekwirowane w gospodarstwach rolnych leżących w promieniu setek kilometrów i każdy miał na boku wypisaną nazwę rodzimego kołchozu. Za szoferką umieszczony był wysoki kocioł generatora gazu. Paliwo stanowiły dwudziestocentymetrowe kawałki brzozy i jesionu – tych gatunków drzew byo pod dostatkiem w nieprzebranych syberyjskich lasach. Dobry i tani sposób zastępienia cennej benzyny rozwiązywał przynajmniej jeden z wielu problemów transportu i zaopatrzenia w Rosji. Wszystkie wozy były odkryte, a do burt miały przytwierdzone łopaty i kilofy. Pomijając dziwnie wyglądające gazownice, niczym nie różniły się od zwykłych, zachodnich trzytonówek.”

No więc te gułagowskie ciężarówki to ZIS-y i GAZ-y. ZIS-13 i ZIS-21 były napędzane drewnem, które spalane w kotle /zgazowarce/ a następnie odpylane i schładzane napędzały silnik. Sam proces nie był skomplikowany. Można nawet powiedzieć, że dość prymitywny. Wszystko to kopciło, brudziło, wymagało dziwacznego urządzenia montowanego za szoferką, na dachu i pod stelażem z przodu pojazdu ale miało fantastyczną zaletę, że uniezależniało od benzyny, która w czasie wojny była na wagę złota.

Wszystko dla potrzeb frontu!” brzmiał stalinowski rozkaz. Wszystko! A przede wszystkim paliwa!

Dla zaplecza zostawały resztki, które trzeba było uzupełniac innymi sposobami.To zaplecze to także Gułag i niezliczone obozy katorżniczej pracy a te „inne sposoby” to właśnie drzewny gaz. Zresztą nie tylko Rosjanie używali go do napędu pojazdów. Niemcy robili to samo.Holzgas był podstawowym paliwem niemieckich ciężarówek używanych w okupowanych krajach.

Wracam do syberyjskich ZIS-ów, o których pisze Rawicz.

Otóż ZIS produkowano od 1933 roku i w zasadzie była to kopia amerykańskiego wozu Autocar. Wersje 13 i 21 były fabrycznie przystosowane do spalania gazu. Silnik o mocy około 75 KM wymagał 80 do 90 kg drewna na 100 km. Na Syberii – w warunkach opisywanych przez Rawicza używano po prostu połamanych gałęzi ale w okolicach bardziej cywilizowanych stosowano brykiety drzewna specjalnie przygotowywane w tym celu i bez porównania wygodniejsze w przewożeniu i magazynowaniu.

ZIS-y były najpopularniejszymi truckami w Związku Radzieckim. Nieco później ustąpiły pola amerykanskim Studebakerom US6 i GMC, które pod koniec Wielkiej Wojny Ojczyźnianej stanowiły dwie trzecie całego taboru ciężarowego w ZSRR. Jeszcze w latach trzydziestych kabina była metalowa ale już w czasie wojny robiono ją z drzewa. No cóż – metal potrzebny był do produkcji czołgów!

ZIS 13 miał napęd tylko na jedną oś. W syberyjskich śniegach to nie wystarczało.

I znowu zacytuję Rawicza:


Czasami mimo łańcuchów koła ciężarówek ześlizgiwały się do rowów. Żołnierze zeskakiwali wówczas w śnieg i pchali wóz. Pomagaliśmy im, napierając z całych sił, gdyż w naszych głowach kołatała się tylko jedna myśl – jak najszybciej dotrzeć do miejsca wypoczynku. To była ciężka droga. A im dalej szliśmy, tym stawała się gorsza.”


Takie to były trucki na syberyjskich bezdrożach. W krainie przeklętego Gułagu!

Marcin63
Wasze komentarze (0) »
Skomentuj »

etransport.pl - nie ponosi odpowiedzialności za treść wypowiedzi zamieszczanych przez użytkowników Forum i autorów publikacji na stronach parking.etransport.pl. Osoby zamieszczające wypowiedzi i publikacje naruszające prawo lub prawem chronione dobra osób trzecich mogą ponieść z tego tytułu odpowiedzialność karną lub cywilną.